
W słowniku miejskiego slangu można znaleźć taką definicję: "Gównowóz - Pojazd asenizacyjny, czyli popularna szambiarka. Cysterna przeznaczona do transportu tzw. nieczystości płynnych. Z uwagi na rozbudowę sieci kanalizacyjnych gatunek coraz rzadziej spotykany w miastach, element folkloru wiejskiego". No właśnie jednak nie aż tak rzadko spotykany. I to w Warszawie - w dzielnicy, gdzie mieszka obecna prezydent miasta oraz kandydat PiS na nowego włodarza stolicy.
Kanalizacja to cywilizacyjna zdobycz, która w miastach powinna być raczej powszechna. Niestety, w Warszawie problem pozostał. W dzielnicy Wawer szambiarki wciąż stanowią stały element krajobrazu, a odór wydobywanych ze studzienek nieczystości nadal zatruwa życie. Mieszkańcy zbierają podpisy, by jak najszybciej z tym skończyć.
Budowane są nowe osiedla z niezliczoną liczbą szamb. Są takie "perełki" jak 60 segmentów obok siebie i każdy ma swoje szambo. Funkcjonowanie potem takiego osiedla staje się koszmarem dla mieszkańców, którzy początkowo nie zdają sobie sprawy, jak to będzie wyglądało. A rzeczywistość jest taka, że szambiarka przyjeżdża na osiedle nawet kilka razy dziennie i wybiera te nieczystości.
Teoretycznie do roku 2025 w stołecznym Wawrze powinno powstać niemal 200 km sieci kanalizacyjnej. Taki przynajmniej jest plan inwestycyjny Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Ale to tylko teoria. Praktyka - jak twierdzi stowarzyszenie "Razem dla Wawra" - jest taka, że prace posuwają się w tempie 5 kilometrów sieci na rok. Rachunek jest prosty - wobec tego budowa 200 kilometrów sieci zajęłaby miejskiej spółce 40 lat, czyli obietnica zostałaby zrealizowana gdzieś około roku 2050.
W całej Warszawie mieszka ok. 1,7 mln osób. W Wawrze zameldowanych jest ponad 70 tys. osób. Z politycznego punktu widzenia odsetek osób, których dotyczy problem braku kanalizacji, jest niewielki. Pewnie dlatego nikt we władzach miasta na poważnie się za tę sprawę nie zabrał.
Rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Marzena Wojewódzka w wyjaśnieniach przesłanych naTemat zapewnia, że plany MPWiK wcale nie są takie nierealne. "W latach 2018-2025 Spółka będzie kontynuowała w Wawrze realizację kolejnych przedsięwzięć z zakresu rozbudowy i modernizacji infrastruktury zarówno wodociągowej, jak i kanalizacyjnej, o łącznej wartości ponad 400 mln zł. W efekcie MPWiK wybuduje i zmodernizuje ponad 146 kilometrów sieci wodociągowej oraz ponad 190 kilometrów sieci kanalizacyjnej" – czytamy w przekazanej nam informacji. Istotne jest to, że w 2012 r. powstał 6-kilometrowy "szkielet" sieci, od którego mają odchodzić kolejne odcinki.
"Ponieważ obecnie znaczna część dróg dojazdowych, w których możliwe jest umieszczenie nowej infrastruktury wodociągowej i kanalizacyjnej, ma status dróg wewnętrznych i przebiega po działkach należących do prywatnych właścicieli, wiąże się to z koniecznością pozyskania przez Spółkę dodatkowych zezwoleń, w tym prawa do dysponowania terenem na cele budowlane.
Oznacza to, że w takiej sytuacji MPWiK musi uzyskać zgody wszystkich właścicieli działki przez którą przebieg droga, w tym również ustalenia ich spadkobierców, co dodatkowo komplikuje i wydłuża proces inwestycyjny. Należy zaznaczyć, że dotarcie do tych osób i przeprowadzenie rokowań w przedmiocie uzyskania dostępu do terenu – zgodnie z obowiązującymi przepisami – jest jednym z warunków wydania pozwolenia na budowę.".
Budowy sieci nie ułatwia też ukształtowanie Wawra - ta największa pod względem powierzchni dzielnica Warszawy ( ok. 80 km² - tak, tak! - mimo że tak nielicznie zamieszkana) jest niemal zupełnie płaska. Z punktu widzenia wodociągowców jest to zdecydowanie minus. Takie ukształtowanie sprawia, że trzeba budować specjalne układy grawitacyjno-pompowe.
