Liderka protestu niepełnosprawnych Iwona Hartwich przekonywała, że jej syn Kuba nie może znaleźć pracy. Tymczasem jedna z fundacji poinformowała, że Jakub jest w niej zatrudniony. Nie pracuje, bo jest na urlopie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Fundacja z Widokiem w oświadczeniu poinformowała, że Jakub Hartwich jest pracownikiem fundacji od listopada 2016 r. Zatrudnienie jest finansowane przez PFRON. "Sposób spędzania czasu wolnego przez pracownika fundacji pozostaje w jego wyłącznej gestii" – czytamy w oświadczeniu.
Iwona Hartwich pytana o pracę syna powiedziała jednak, że nie jest to praca zawodowa a uspołecznianie. Wyjaśniła w rozmowie z PAP, że syn nie wykonuje w fundacji żadnych czynności poza tym, że ''rozmawia z tymi ludźmi i bywa tam co dzień''. Przebywa tam 3,5 godz. dziennie i nie potrwa to już długo, bo pieniądzy z PFRON wystarczy już tylko na dwa miesiące.
– Ja bym bardzo chciała, by Kuba pracował – dodała liderka protestu niepełnosprawnych. Hartwich wcześniej mówiła, że jej syn za każdym razem słyszał, że nie ma dla niego pracy i w najbliższym czasie nie będzie.
Protest niepełnosprawnych trwa już od ponad miesiąca. Domagają się zrównania kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS, na co rząd się już zgodził. Drugi postulat to przyznanie świadczenia w wysokości 500 zł, co pozostaje kością niezgody.