Niespodziewane powołanie Pedro Sancheza na szefa hiszpańskiego rządu dla niektórych było dużym wstrząsem. Lewicowiec i ateista, który w ostatnich latach mocno groził Kościołowi palcem, doprowadził do odwołania konserwatywnego premiera i szybko "wskoczył" na jego miejsce. Mariano Rajoy odszedł w niesławie, on święci triumfy. Ale niektórzy wstrzymali oddech. Co z Kościołem? Czy teraz Sanchez wytoczy mu wojnę?
Po jego zapowiedziach, być może nikt nie powinien mieć złudzeń. W ciągu ostatnich trzech lat Pedro Sanchez mocno pokazał, że z Kościołem katolickim zupełnie mu nie pod drodze. Przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi mówił że trzeba usunąć religię ze szkół – i to ze wszystkich bez wyjątku, również tych prywatnych. – Miejsce religii nie jest w szkołach, tylko w kościele – mówił.
Nie podobało mu się dotowanie szkół katolickich przez państwo. Zapowiadał, że zrewiduje umowy z Watykanem z 1979 roku, a nawet wyrzuci z Konstytucji zapis o współpracy z Kościołem katolickim.
Wreszcie, podczas zaprzysiężenia na premiera, nie złożył przysięgi w obecności krzyża i Biblii. Nigdy wcześniej, w całej najnowszej historii Hiszpanii, nic takiego nie miało miejsca. Czyżby w katolickim kraju zamierzał wywołać wojnę z Watykanem? "Hiszpania: czy rozpocznie się walka z Kościołem?" – zastanawiają się już katolickie media w Polsce.
– Myślę, że można byłoby się po nim tego spodziewać. Że nie cofnie się przed swoimi wizjami, żeby w szkołach nie było religii. Myślę, że tu na pewno dotrzyma słowa. Jestem niemal przekonana, że to zrobi – przewiduje w rozmowie z naTemat Katarzyna Bracisiewicz, Polka mieszkająca w Hiszpanii, prezes Stowarzyszenia im. Karola Wojtyły w Segovii.
"Niepokój mogą odczuwać głównie starsi"
Rozmawiamy o katolickiej Hiszpanii, o religii w szkołach, o tym, czy w ogóle sprawy Kościoła są ważne dla Hiszpanów i jak bardzo różnią się podejściem od Polaków. Ale też o tym, jakie reakcje wywołał wybór socjalisty Pedro Sancheza na szefa rządu. Katarzyna Bracisiewicz mówi, że w jej środowisku decyzja zaskoczyła wszystkich.
– To świeża sprawa, dla mnie to był szok. Uważam, że to był bardzo odważny krok, że nie złożył przysięgi na krzyż i Biblię. Zobaczymy, czy nie odbije się to na relacjach z Kościołem – mówi. Zaznacza jednak, że jej zdaniem niepokój związany z wyborem Sancheza odczuwają głównie starsi ludzie: – Myślę, że część jest lekko zaniepokojona, bo nie wie, czego się po nim spodziewać. Niektórzy są przestraszeni. Gdy szłam do pracy słyszałam, jak przypadkowy, starszy mężczyzna powiedział: "Oj, niedobrze dzieje się w Hiszpanii" – opowiada.
Młodzi Hiszpanie, ale też w średnim wieku mają, według niej, inne podejście: – Są liberalni. Nie wiem, czy dla nich ma to znaczenie. Niektórym na pewno byłoby na rękę, gdyby religii nie było w szkołach, bo mieliby mniej zajęć.
Pedro Sanchez, zwany Panem Przystojniakiem, ma 46 lat. "Zawsze dobrze przygotowany, przystojny i nienagannie ubrany. W dodatku prymus, z międzynarodową maturą, studiami z ekonomii nie tylko w Hiszpanii, ale i Brukseli. Do tego doktorat z ekonomii, płynny angielski" – pisze o nim "Polityka". W sieci widać, że wzbudza pozytywne emocje. Inny powiew w Europie, gdzie w kolejnych krajach wygrywa ostatnio prawica.
– Wiem od znajomych, że wśród Hiszpanów jego wybór nie wywołał paniki, dużo z nich twierdzi, że pewnie dotrzyma słowa. Mam wrażenie, że większość społeczeństwa byłaby zadowolona, gdyby religia zniknęła ze szkół. Obym się myliła, ale mam takie wrażenie – uważa nasza rozmówczyni.
"Młodych w kościele nie widać"
Hiszpania to kraj katolicki i z katolicyzmem, zwłaszcza w Polsce, mocno się kojarzy. Jak słyszę, bardzo popularny jest ruch Opus Dei. Ale w urzędach, czy szkołach nie wiszą krzyże. W kościołach można zobaczyć pustki, jakich w polskich świątyniach nie zobaczymy. No i – to mówią nam kolejni Polacy – widać w nich bardzo mało młodych ludzi. – W Polsce widzi pani na mszy i starszych, i młodych, i jest ich bardzo dużo. A jak wejdzie pani do hiszpańskiego kościoła, to zobaczy kilka starszych osób i to wszystko – mówi nam pani Joanna, Polka, która od blisko 30 lat mieszka niedaleko Madrytu.
Katarzyna Bracisiewicz uważa, że nawet trzy czwarte ludzi w kościołach to osoby starsze. – Hiszpanie nie są tak związani z religią jak Polacy – porównuje. Niedawno była na komunii świętej w kościele hiszpańskim i była zszokowana: – Pani też byłaby wstrząśnięta. Ludzie nie zachowywali się jak w kościele, rozmawiali. Nawet jeśli Sanchez dotrzyma swoich obietnic i będzie chciał zepsuć dobre kontakty z Watykanem, to szczerze mówiąc, nie jestem pewna, czy Hiszpanów dotkną gorsze relacje z Kościołem.
O tym, że poziom religijności Hiszpanów spada, donoszą też hiszpańskie media. "Coraz więcej ludzi deklaruje, że nie wyznaje żadnej religii. A wśród tych, którzy identyfikują się jako katolicy, coraz więcej osób przestaje praktykować" – pisał dziennik "El Pais", jego statystyki cytuje Polonia Christiana. Jedna osoba na cztery ma deklarować, że jest ateistą. "Co prawda nadal 70 proc. mieszkańców mówi o sobie, że są katolikami, ale tylko 60 proc. tej części przyznaje się do regularnego praktykowania i chodzenia do kościoła" – czytamy.
"Lekcja religii raz w tygodniu"
Ale nauka religii w szkołach jest. Na wszystkich etapach edukacji od szkoły podstawowej, po średnią. Jak w Polsce, do wyboru jest etyka. I jak w Polsce, ocena liczy się do średniej na świadectwie. – Lekcja jest raz w tygodniu – pani Joanna dla pewności sprawdza na planie lekcji syna.
Ale jest coś, czego w Polsce nie ma – religia w kościele. – Jeśli dziecko chce przystąpić do sakramentów, np. komunii czy bierzmowania, musi – oprócz lekcji w szkole – chodzić na dodatkową religię w przykościelnej sali katechetycznej. W przypadku bierzmowania przez dwa lata – tłumaczy Katarzyna Bracisiewicz.
Nasze rozmówczynie podkreślają, że hiszpański katolicyzm jest zupełnie inny, ale też naród ma inne podejście. Takie zapowiedzi, jak te głoszone w ostatnich latach przez Pedro Sancheza, u nas pewnie wywołałyby burzę i ostry sprzeciw. – Hiszpanie przechodzą do porządku dziennego, czekają co będzie. I ciągle, zwłaszcza młodzi, powtarzają "No pasa nada". Nic się nie dzieje – przyznaje szefowa polskiego stowarzyszenia w Segovii.
Gratulacje od biskupów
Pani Joanna nie wierzy jednak, by Sanchez mocno zadarł z Kościołem, uważa, że jest za słaby i nie wiadomo, ile zdoła porządzić. Doszedł do władzy, bo parlament przegłosował wotum nieufności dla lidera konserwatywnej Partii Ludowej (z powodu skandalu korupcyjnego). W 2019 roku w Hiszpanii odbędą się wybory i wtedy okaże się, jak jest silny.
W każdym razie przewodniczący Konferencji Episkopatu Hiszpanii kard. Ricardo Blázquez złożył mu już gratulacje, zapewnił też o swojej modlitwie – aby “Bóg udzielił mu światła i siły w sprawowaniu tak wielkiej odpowiedzialności, jaką powierzył mu naród hiszpański". Zapewnił też, że jest gotów do współpracy z "prawowitymi władzami państwa na rzecz dobra wspólnego".