– Nie będę oszukiwać, że mnie to w ogóle nie dotyka – mówi Hanna Lis o brutalnych komentarzach w sieci, które czasem czyta na swój temat. Dziennikarka u boku Weroniki Rosati i Małgorzaty Rozenek wzięła udział w akcji Showmax przeciwko nienawiści wobec kobiet w sieci, w ramach której gwiazdy przeczytały na wizji brutalne komentarze na swój temat.
Nie trzeba było długo czekać. Showmax ruszył właśnie z akcją dla Centrum Praw Kobiet
"Na początku było słowo". I choć sama akcja nawiązuje do serialu
"Opowieści podręcznej", nie można jej odmówić społecznej przydatności. W ramach przeciwdziałania nienawiści i hejterskim komentarzom w sieci platforma zaprosiła do udziału w akcji trzy kobiety, które wiedzą, czym jest hejt i bolesne komentarze w sieci.
Hanna Lis,
Weronika Rosati i
Małgorzata Rozenek-Majdan w ramach akcji publicznie, przed kamerami odczytują hejterskie komentarze na swój temat.
"Każdy ma ją za dupodajkę dla słąwy, bo taka jest".
"Nie cierpiałem jak ta cholerna lisica otwierała paszczę na wizji (...)"
"Żałosna starsza pani żebrząca o jeden komplement rzucony z litości" To tylko próbka możliwości anonimowych internautów, ale - jak podkreśla Hanna Lis - komentarze, z którymi ma styczność na co dzień bywają bardziej brutalne. – Tak naprawdę mechanizm jest zawsze bardzo podobny - za każdym razem nienawiść hejterów rodzi kolejną nienawiść - mówi dziennikarka. – Oni chyba nie do końca zdają sobie sprawę, że my jesteśmy prawdziwymi ludźmi. A nie będę oszukiwać, że mnie to w ogóle nie dotyka. Dotyka, ale o wiele mniej dzisiaj, niż kiedyś. Komentarze, które nierzadko na swój temat czytam są jeszcze bardziej perfidne, paskudne i okrutne niż te, które przeczytałam na potrzeby tej kampanii, bo dotyczą ludzi mi najbliższych. Jeżeli jakiś anonimowy internauta posuwa się do tego, że życzy śmierci moim dzieciom i moim najbliższym, to zastanawiam się co jest w głowach tych ludzi.
Wszystkie uczestniczki akcji zgodnie podkreślają, że solidarny głos mówiący "stop" może zdziałać cuda, jest potrzebny i ma swoją wagę. Nie możemy nawet w najmniejszym stopniu usprawiedliwiać mowy nienawiści, wręcz przeciwnie - należy wyraźnie reagować. – Kobiety powinny trzymać się razem i nie pozwolić na jakiekolwiek umniejszanie swoich praw czy godności - mówi Weronika Rosati. Jest taka teoria, że skoro jest się osobą publiczną to powinno się liczyć z hejtem. Ale czy jak to spotyka inne kobiety, to też można powiedzieć, że jest na to usprawiedliwienie? Nie ma usprawiedliwienia dla hejtu – żadnego!