Filozofia? Nauka? Religia? Styl życia? Bujda na resorach? Niebezpieczna ideologia? A może popkulturowa opowieść, która zrodziła się z pragnienia, aby historie znane z filmów SF stały się rzeczywistością? Jedno jest pewne – transhumanizm chce wymyślić nas na nowo.
„Spójrz na swoje dzieci, ich twarze toną w złotej poświacie, nie łudź się, że należą do ciebie, są początkiem nowej rasy” – śpiewał David Bowie w „All You Pretty Things” . Ten wers mógłby być hymnem ruchu transhumanistycznego.
Brzmi równie wzniośle i podniecająco, co groźnie. Taki też jest ten ruch – złożony z fantastów, marzycieli, szalonych naukowców, z radykalnych wyznawców, którzy wierzą w niego jak w prawdę objawioną, ale złożony także z zupełnie bezbarwnych, rzetelnych naukowców, którzy badają potencjalne drogi rozwoju człowieka i technologii w przyszłości.
Jak w Star Treku
Wszystko zaczęło się od filozofa Maxa More'a, który w 1990 roku napisał: „Transumanizm to filozofie, które szukają dróg kontynuacji i przyśpieszenia ewolucji inteligentnego życia poza jego ludzką formę i ograniczenia, poprzez naukę i technologię, przy czym to wszystko kontrolowane jest przez skoncentrowane na trosce o życie pryncypia i wartości”
Transhumanizm opiera się na założeniu, że ludzkość nie stanowi końca naszej ewolucji ale jej początek. Dla tranhumanisty pielęgnowanie tego, co już mamy, to tchórzostwo i zaprzaństwo. Bycie człowiekiem to dla wyznawców tej myśli nieustanne przekraczanie granic. Jakby powiedział kapitan Pickard: „Boldy go when no man has gone before”.
Transhumaniści wierzą w lepszy świat, w którym kondycja ludzka dzięki użyciu technologii fundamentalnie się zmieni, a nasze intelektualne, fizyczne i psychiczne możliwości zwiększą się do tego stopnia, że nie będziemy mogli już nazywać się po prostu ludźmi. Będziemy musieli znaleźć nową definicję.
Transhumaniści mówią o swoim ruchu jako o logicznym przedłużeniu humanizmu. Dla nich jednak najważniejszy jest potencjał, jaki drzemie w człowieku i szansa na to, że możemy się stawać coraz doskonalsi.
Według nich właśnie teraz wkraczamy w nową erę historii, w której to, co kiedyś było tylko futurystyczną wizją – sztuczna inteligencja, interfejs ciało-maszyna, przedłużanie życia – stanie się rzeczywistością.
Według nich właśnie teraz wkraczamy w nową erę historii, w której to, co kiedyś było tylko futurystyczną wizją – sztuczna inteligencja, interfejs ciało-maszyna, przedłużanie życia – stanie się rzeczywistością.
Obecnie istnieją dwie międzynarodowe organizacje transhumanistyczne, Extropy Institute (Instytut Ekstropii) i World Transhumanist Association (Światowe Stowarzyszenie Transhumanistyczne), które publikują swe internetowe czasopisma, i organizują konferencje. W wielu krajach istnieją również lokalne grupy poświęcone transhumanizmowi. Także w Polsce.
Najmądrzejsi, najpiękniejsi i bez śladu irytacji
Zdaniem transhumanistów stanem do którego powinniśmy dążyć, jest post-społeczeństwo post-ludzi. Fizyczne i umysłowe możliwości postczłowieka dalece przewyższałyby możliwości “nieposzerzonego” człowieka. Bylibyśmy jak superbohaterzy, których znamy z komiksów.
Strona World Transhumanist Association informuje, że: „[Postczłowiek] będzie mądrzejszy od jakiegokolwiek ludzkiego geniusza i zdolny do znacznie łatwiejszego zapamiętywania różnych rzeczy. Jego ciało nie byłoby podatne na choroby, ani na starzenie się, dając mu nieograniczoną młodość i wigor. Jego zdolność do przeżywania uczuć, doświadczania przyjemności, miłości, lub piękna sztuki, byłaby ogromnie poszerzona. Postczłowiek nie musiałby odczuwać ani zmęczenia, ani nudy, ani też irytacji z powodu drobiazgów."
Utopia? Zdaniem transhumanistów racjonalny plan, który można osiągnąć poprzez inżynierię genetyczną, nanotechnilogię, biotechnilogię, krionikę, ulepszone protezy, stosowanie substancji chemicznych i techniki kognitywistyczne. Dla transhumanistów android Dawid z „Prometeusza” nie jest jedynie metaforą i jedną z najpopularniejszych fantazji kultury, ale szkicem możliwej perspektywy.
Chwasty, flanki i inne ale
Deklaracja tranhumanizmu zawiadamia, że ta filozofia jest otwieraniem oczu na naszą sytuację w hiostorii wszechświata. Transhumanizm ma być pacyfistyczny, neutralny politycznie i laicki,wierzy we wszelką róznorodność – rasową, seksualną, religijną. To ruch zakochany w człowieku do tego stopnia, żeby go porzucić. Sam jest sobie religią, ideologią i stylem życia.
Jego, skądinąd szczytne przecież, ideały są jednak krytykowane z wielu flanek – największa obawa jest oczywista – naturalnym jest się bać, jeśli ktoś mówi ci jak ma być.
Transhumanizm to pomysł totalny, ale też niebezpiecznie totalitarny. A przy tym złożony z wielu odłamów, dość mgławicowy w realizacji postulatów. Ciężko go „złapać za rękę”.
Transhumanizm to pomysł totalny, ale też niebezpiecznie totalitarny. A przy tym złożony z wielu odłamów, dość mgławicowy w realizacji postulatów. Ciężko go „złapać za rękę”.
Jego oświeceniowe, racjonalizujące ideały niebezpiecznie przypominają podwaliny tego, co potem stało się faszyzmem i nazizmem, ideologiami, które instrumentalizowały jednostkę jako funkcjonalny albo niepotrzebny element planu, a uprawianie filozofii społecznej porównywało do uprawiana ogrodu, który aby prawidłowo się rozwijał, musi zostać pozbawiony chwastów.
Czy może po raz kolejny zbliżamy się do momentu, kiedy racjonalizacja myślenia o człowieku posunie się tak daleko, że w imię eksperymentu i wzniośle brzmiących słów na nowo zdefiniuje sobie to, co nieudane, chore, nieudatne i zacznie z tym robić porządek, żeby, znów zacytuję Bowiego „zrobić miejsce dla homo superior?”
Hajp czy alternatywa
Pisarz popularnonaukowy, Steve Jones, rozbraja tę bombę humorem. Ani nie idealizuje, ani nie demonizuje ruchu – twierdzi tylko, że jest bezsensowny. Przekonuje że ludzkość nie ma i nie będzie miała technologii, których oczekują wyznawcy transhumanizmu. Żartował, że specjalnie dla transhumanistów "litery" kodu genetycznego: A, C, G, T powinny zostać zastąpione przez H, Y, P i E, czyli zwykły hype.
Czy więc transhumanizm to tylko humbug, kolejne niepotrzebne nikomu pojęcie, które usiłuje spiąć klamrą szybkie i różnorodne zmiany cywilizacyjne czy może realna alternatywa dla polityki, religii i ideologii, która zjednoczyłaby całą rasę ludzką w zbiorowym wysiłku, aby stać się lepszymi? Brzmi to wzniośle, podniecająco i bardzo, bardzo niepokojąco.