
Reklama.
NIK podaje, że wizażem w Kancelarii Premiera zajmowały się trzy firmy, które otrzymały w ciągu kilku miesięcy 2017 roku 167,9 tys. zł rządowych pieniędzy – przytacza dane gazeta.pl. Jest to o tyle ciekawe, że w latach 2014-2016 na podobne usługi Kancelaria wydała "tylko" 107,2 tys. zł. Jakby tego było mało, uwagę NIK przykuła jedna z faktura z 13 grudnia 2017 roku, a więc już za kadencji Mateusza Morawieckiego jako premiera. Kwota na niej wystawiona opiewała na 49 tys. zł, a więc o ponad 90 proc. więcej niż szacunkowa cena jednej usługi. Przedstawiciele Kancelarii Prezesa Rady Ministrów rozłożyli bezradnie ręce, nie będąc w stanie uzasadnić, skąd tak duża suma.
Sprawa jest tym bardziej niepokojąca, że Kancelaria nie pokazała dokumentów, które potwierdzałyby, że przy zamawianiu usługi ustalano z wykonawcami warunki realizacji zlecania. Chodzi także o jego szacowaną cenę.
Kolejna wpadka Beaty Szydło
Wygląda na to, że z tych wydatków Beata Szydło łatwo się nie wytłumaczy. Wcześniej polityk podpadła przyznanymi "pod stołem" nagrodami, których zaciekle broniła w Sejmie. – Tak, rzeczywiście, ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody. Za ciężką i uczciwą pracę! I te pieniądze się im po prostu należały – grzmiała 22 marca z sejmowej mównicy Beata Szydło wśród okrzyków ze strony opozycji ("oddaj kasę!") i z ław PiS-u ("Beata, Beata!"). Sondaż Instytutu Badań Społecznych i Rynkowych IBRiS pokazał, że 74,3 proc. Polaków krytycznie oceniło wypowiedź Beaty Szydło o tym, że członkom rządu należały się nagrody. Co ważne, połowa negatywnych ocen pochodziła od zwolenników PiS. Później zaś Beata Szydło razem z Elżbietą Rafalską nie poradziła sobie ze znalezieniem odpowiedniego rozwiązania dla protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. Tak obie panie niemal straciły rządowe stanowiska.
Wygląda na to, że z tych wydatków Beata Szydło łatwo się nie wytłumaczy. Wcześniej polityk podpadła przyznanymi "pod stołem" nagrodami, których zaciekle broniła w Sejmie. – Tak, rzeczywiście, ministrowie i wiceministrowie w rządzie Prawa i Sprawiedliwości otrzymywali nagrody. Za ciężką i uczciwą pracę! I te pieniądze się im po prostu należały – grzmiała 22 marca z sejmowej mównicy Beata Szydło wśród okrzyków ze strony opozycji ("oddaj kasę!") i z ław PiS-u ("Beata, Beata!"). Sondaż Instytutu Badań Społecznych i Rynkowych IBRiS pokazał, że 74,3 proc. Polaków krytycznie oceniło wypowiedź Beaty Szydło o tym, że członkom rządu należały się nagrody. Co ważne, połowa negatywnych ocen pochodziła od zwolenników PiS. Później zaś Beata Szydło razem z Elżbietą Rafalską nie poradziła sobie ze znalezieniem odpowiedniego rozwiązania dla protestu niepełnosprawnych i ich opiekunów w Sejmie. Tak obie panie niemal straciły rządowe stanowiska.
Przypomnijmy, że poza drogim wizażem, Beata Szydło bardzo ceni sobie broszki. Takie ozdoby dostaje jednak w prezencie. Ludzie przesyłają je do Kancelarii, a każdy podarek jest zgłaszany do Rejestru Korzyści Majątkowych. Najwięcej, bo 12 broszek, wręczyli byłej premier przedstawiciele amerykańskiej Polonii na spotkaniu w Doleystown w 2016 roku.
źródło: Gazeta.pl