Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz dość już nasłuchał się krytyki. Przechodzi teraz do zdecydowanej ofensywy. Zapowiada wojnę z koncernami farmaceutycznymi, ukrócenie monopolu NFZ i koniec problemów z receptami. A lekarzom, którzy nie szczędzą mu gorzkich słów, zabierze drugi etat.
W wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej" minister Bartosz Arłukowicz obiecuje, że system ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce w końcu stanie na nogi. Na pierwszy ogień idą tzw. legitymacje ubezpieczeniowe. Minister przekonuje, że już niedługo, aby umówić się na wizytę do lekarza wystarczył będzie dowód osobisty. Wszystkie informacje o pacjencie – dane o ubezpieczeniu, historia choroby i stan zdrowia, lekarz będzie mógł zebrać dzięki numerowi PESEL.
Wielkie porządki
Minister tłumaczy się także z dotychczasowej wadliwej ustawy refundacyjnej. Twierdzi, że skrupulatnie poprawiał co ważniejsze kwestie, by poradzić sobie z bałaganem, jaki zgotowała mu była minister zdrowia a obecna marszałek Sejmu Ewa Kopacz. Nie chce też w żaden sposób komentować poczynań swojej poprzedniczki. Przyznaje tylko, że podczas poprzedniej kadencji, gdy był w SLD głosował przeciw karom dla lekarzy za wypisanie recepty nieubezpieczonemu pacjentowi.
Jest też świadomy potęgi koncernów farmaceutycznych i możliwości korumpowania przez nie lekarzy. I nie ma zamiaru się z nimi patyczkować. Jest zwolennikiem rozwiązania, jakie wejdzie w USA. Chce narzucić koncernom jawność wszystkich transferów pieniędzy.
Koniec monopolu NFZ
Na tym minister nie kończy obietnic. Utrzymuje, że leki potanieją, bo obecnie prowadzone są negocjacje z koncernami farmaceutycznymi. Przekonuje też, że ma wizję lepszego systemu ubezpieczeń zdrowotnych w Polsce. Najważniejsze to "zdecentralizować NFZ, stworzyć mu konkurencję i poprawić jakość leczenia". Postuluje przeniesienie części zabiegów z zadłużonych szpitali do powstających małych prywatnych placówek.
Minister zapowiada też, że NFZ straci swój monopol i będzie miał konkurencję. Jeszcze nie do końca wiadomo, jak będzie wyglądać zależność między NFZ, a nowym prywatnym ubezpieczycielem, którego wybierze sobie pacjent. Przekonuje też, że nie szykuje kolejnej wojny z lekarzami, ale ma zamiar postawić lekarzom ultimatum – albo placówka publiczna albo prywatna. Nie może być tak, że pracują oni na dwa etaty.
Zdaniem ministra, lekarze najwyraźniej nie mają powodów do narzekania na swoje zarobki.
Jestem za tym, aby każdy kto uczestniczy w systemie finansów publicznych, był poddawany procedurom gwarantującym przejrzystość. Będę do tego dążył niezależnie od krytyki, której się spodziewam. To nie wojna z koncernami, ale nowe zasady.
Bartosz Arłukowicz
minister zdrowia dla "GW"
Chcę uczciwie postawić sprawę. Praca w prywatnej służbie zdrowia nie może kolidować z pracą w publicznej jednostce. Już teraz szefowie instytutów podległych ministerstwu podpisują umowy o zakazie konkurencji. Lekarzy obowiązują normy czasu pracy. Od ich przestrzegania zależy bezpieczeństwo pacjenta.
Bartosz Arłukowicz
minister zdrowia dla "GW"
Lekarz powinien zarabiać godnie. I dobry lekarz dzisiaj w Polsce zarabia już nieźle.