Było o krok od wielkiej sensacji w Soczi. Niemcy po pierwszej połowie przegrywali ze Szwecją. Gdyby wynik nie zmienił się po drugiej połowie, to mistrzowie świata pożegnaliby się z mundialem już w fazie grupowej. Jednak mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 2:1, czym Niemcy mocno poprawili sobie sytuację w grupie F.
Mało kto mógł spodziewać się przed mundialem, że Niemcy już w drugim meczu będą walczyć o swoje być albo nie być w imprezie. Po przegraniu pierwszego spotkania z Meksykiem 1:0 w grupie F drużyna Joachima Löwa stanęła przed prawdziwym wyzwaniem. Nad wyraz solidni Szwedzi swój pierwszy mecz z Koreą Południową wygrali 1:0 i na pewno z większym spokojem mogli przystępować do swojego drugiego meczu.
I choć mogło się wydawać w pierwszych minutach, że Niemcy szturmem zdobędą bramkę Szwedów, to już w 13 minucie Manuel Neuer musiał ratować "Die Mannschaft" przed utratą bramki po ataku sam na sam Marcusa Berga. Szwed zmarnował stuprocentową okazję na strzelenie gola, choć szybko pojawiły się komentarze, że polski sędzia Szymon Marciniak popełnił błąd nie dyktując rzutu karnego za faul na Bergu.
Choć Niemcy w następnych minutach częściej przebywali przy piłce, to niespodziewanie Szwecja w 32. minucie strzeliła gola. Bramkę zdobył Ola Toivonen, który z dużym spokojem przelobował Neuera. To podcięło skrzydła drużynie Löwa, która do końca pierwszej połowy nie wypracowała sobie żadnej okazji na strzelenie wyrównującego gola.
Na drugą połowę jednak piłkarze niemieccy wyszli w pełni zdeterminowani. Już w 48. minucie Marco Reus doprowadził do remisu. To zdecydowanie obudziło Niemców, którzy zaczęli coraz śmielej grać w ofensywie. Szwedzi w większości ograniczyli się do obrony. Mistrzowie świata stworzyli sobie kilka sytuacji, w których mogli pokusić się o gola, ale byli nieskuteczni. W 82. minucie musieli jednak grać w osłabieniu, gdy drugą żółtą kartkę dostał Jerome'a Boatenga.
W doliczonym czasie gry Niemcy mogą mówić o pechu, gdy Julian Brandt trafił w słupek. W 95. minucie sprytnym strzałem po rzucie wolnym piłkę do bramki skierował Toni Kroos.
Skomplikowana sytuacja
Po wygranej Niemców sytuacja w grupie F jest wciąż niewyjaśniona. Meksyk prowadzi po 2 kolejkach z 6 pkt, ale wciąż nie może być do końca pewny awansu. Meksykanie ostatni mecz zagrają ze Szwecją, a Niemcy z Koreą Południową. Żeby przejść dalej, podopieczni Löwa muszą strzelić przynajmniej dwie bramki swoim rywalom. Wynik meczu Meksyk-Szwecja wówczas nie będzie dla nich istotny. A im więcej goli strzelą Niemcy, tym większe szanse mają na dalszą walkę o obronę tytułu.