To kolejna już konferencja prasowa polskich piłkarzy, na której nasi reprezentanci muszą tłumaczyć się z senegalsko-kolumbijskiej katastrofy. Kolejny raz, z ust reprezentantów padły gorzkie słowa, które podsumowują grę biało-czerwonych. Tym razem głos zabrał Kamil Glik.
Nie tak kibice wyobrażali sobie po- i przedmeczowe konferencje prasowe polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Wielkie oczekiwania i nadzieje zamieniły się w jeszcze większy smutek i rozczarowanie. Widać to także po piłkarzach, którzy zawiedli wszystkich. Na wtorkowej konferencji wystąpił Łukasz Piszczek i Kamil Glik i to z ust tego drugiego padły najbardziej gorzkie słowa.
– Na pewno na mistrzostwach grała inna drużyna niż na Euro 2016. W tamtej wszyscy się zakochaliśmy. Teraz to była inna kadra. Było w niej kilka zmian i personalnych, i taktycznych. A że nie wyszło, co się stało? Stało się to, że w dwóch meczach byliśmy słabsi. Wypadliśmy blado. Jeśli nie byliśmy najgorszą, to jedną z najgorszych reprezentacji na tym turnieju – powiedział polski zawodnik o grze naszej reprezentacji, odwołując się do niewątpliwych sukcesów tej drużyny z 2016 roku.
Glik potwierdził też, że przyczyn tak słabej gry naszej reprezentacji było kilka. Pochwalił także drużyny, które "mają mniejsze doświadczenie i tradycje piłkarskie, a grają o wiele lepiej niż my".
Zapowiedział także zacięta walkę z Japończykami, choć nie są to łatwi rywale. Kamil Glik przyznał, ze nie wiadomo jeszcze, kto wyjdzie na murawę w meczu o honor.
– Sami jesteśmy ciekawi, co będzie. Na razie trwa mundial, po nim - jak mówi sam prezes - przyjdzie czas rozliczeń – tak z kolei Glik skomentował to, co wydarzy się po zakończeniu turnieju.