Polskie władze zamówiły płatne ogłoszenia w języku hebrajskim. W Izraelu są wściekli
redakcja naTemat
05 lipca 2018, 15:26·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 lipca 2018, 15:26
Fundacja PKO zasponsorowała publikację w zagranicznej prasie wspólnego oświadczenia premierów Morawieckiego i Netanjahu. Okazuje się, że w Izraelu panuje zaskoczenie, bo nikt z Polski nie konsultował publikacji ogłoszeń w języku hebrajskim.
Reklama.
Oświadczenie Morawieckiego i Netanjahu przetłumaczono m.in. na angielski, hiszpański, niemiecki i hebrajski. Płatne ogłoszenia o takiej treści ukazały się już wcześniej w niemieckiej prasie, brytyjskim "The Telegraph" i wielu innych mediach na świecie. Teraz opublikowano je również w izraelskich gazetach "Yedioth Aharonoth" i "Haaretz".
Już sam fakt, że polska strona zdecydowała się na taką PR-ową ofensywę, będącą pokłosiem nowelizacji ustawy o IPN, wywołał krytykę w Izraelu. Dotyczy przede wszystkim tego, że izraelskie władze pozwoliły polskiemu rządowi pokazać nowelizację jako swój sukces.
"To dokładnie to, przed czym ostrzegałem premiera Netanjahu. Nie powinno się negocjować z Polakami. Nie prowadzi się negocjacji ws. pamięci o tych, którzy zginęli" – napisał na Twitterze poseł Knessetu Yair Lapid.
Reprezentant Unii Syjonistycznej Itzik Shmuli wypowiedział się jeszcze bardziej zdecydowanie. Stwierdził, że kampania "mająca udowodnić, że Izrael oczyszcza Polaków z wszelkiej odpowiedzialności, jest żenująca".
– Jest to szczyt zniewagi i hańby, a negacjoniści Holokaustu muszą wysłać ogromny bukiet kwiatów do izraelskiego rządu i jego przywódcy, który umieścili pamięć tych, którzy zginęli, jako element negocjacji i handlu – skomentował.
Izraelskie władze też są zaskoczone. Jak poinformował na Twitterze Barak Ravid, dziennikarz programu stacji Channel 10, "polski rząd nie koordynował kampanii z Izraelem i nie poinformował o niej z wyprzedzeniem". "Urzędnik powiedział mi, że ta kampania zaprzecza duchowi porozumień pomiędzy stronami" – dodał dziennikarz.
Wyjaśnił też, że tekst oświadczenia miał być uzgodniony wyłącznie w języku angielskim, nie po polsku i hebrajsku. W opublikowanym w izraelskich mediach oświadczeniu znajdziemy dopisek: "tłumaczenie polskiego MSZ".
Treść oświadczenia skrytykował również instytut Yad Vashem. Zdaniem instytutu zawiera ono błędy i kłamstwa. Nowe prawo wciąż określa się jako "Holocaust Law". Według Yad Vashem, sama nowelizacja ustawy o IPN uniemożliwia prowadzenie badań i pamięć historyczną o Holokauście.