Emmanuelle Seigner odrzuciła propozycję członkostwa w Akademii Filmowej. Wszystko na znak protestu wobec tego, jak Akademia potraktowała jej męża Romana Polańskiego. "Jestem jedną kobietą, której na pewno nie będziecie mieć" – napisała aktorka w liście otwartym opublikowanym na łamach francuskiego "Journal du dimanche".
"Być może Akademia sądzi, że jestem pozbawioną kręgosłupa karierowiczką, która potrafi zapomnieć, że od 29 lat jest żoną jednego z największych reżyserów. Kocham go, jest ojcem moich dzieci, a traktuje się go obecnie jak jakiegoś pariasa" – napisała Seigner.
I dodała: "Niewidzialni dla świata członkowie Akademii zakładają najwyraźniej, że byłabym zdolna wspiąć się na jego plecach, aby 'dotrzeć na szczyty sławy'. Cóż za nieznośna hipokryzja" – dodała Seigner.
Zestawili Polańskiego obok Cosby'ego
Przypomnijmy, że Romanowi Polańskiemu po raz kolejny dostało się za czyn popełniony przed laty, czyli seks z trzynastolatką.
Wyrzucenie słynnego artysty z Akademii Filmowej – po ponad 40 latach od sprawy – i postawienie go obok Billa Cosby'ego wzbudziło kontrowersje. Prawnik reżysera Harland Braun w rozmowie z "Vanity Fair" informował, że artysta będzie odwoływał się od takiej decyzji. Z kolei Samantha Geimer nazwała ją "brzydką i okrutną".