Emmanuelle Seigner w stanowczym tonie odpowiedziała na zaproszenie Akademii Filmowej.
Emmanuelle Seigner w stanowczym tonie odpowiedziała na zaproszenie Akademii Filmowej. Fot. YouTube / artsixMic

Emmanuelle Seigner odrzuciła propozycję członkostwa w Akademii Filmowej. Wszystko na znak protestu wobec tego, jak Akademia potraktowała jej męża Romana Polańskiego. "Jestem jedną kobietą, której na pewno nie będziecie mieć" – napisała aktorka w liście otwartym opublikowanym na łamach francuskiego "Journal du dimanche".

REKLAMA
"(...) mam teraz udać, że nie wiem, jak Akademia potraktowała mego męża kilka tygodni temu... Ta sama Akademia, która uhonorowała go w 2003 roku nagrodą za 'Pianistę'. Ciekawy przypadek amnezji" – argumentowała Emmanuelle Seigner.
"Być może Akademia sądzi, że jestem pozbawioną kręgosłupa karierowiczką, która potrafi zapomnieć, że od 29 lat jest żoną jednego z największych reżyserów. Kocham go, jest ojcem moich dzieci, a traktuje się go obecnie jak jakiegoś pariasa" – napisała Seigner.
I dodała: "Niewidzialni dla świata członkowie Akademii zakładają najwyraźniej, że byłabym zdolna wspiąć się na jego plecach, aby 'dotrzeć na szczyty sławy'. Cóż za nieznośna hipokryzja" – dodała Seigner.
Zestawili Polańskiego obok Cosby'ego
Przypomnijmy, że Romanowi Polańskiemu po raz kolejny dostało się za czyn popełniony przed laty, czyli seks z trzynastolatką.
Wyrzucenie słynnego artysty z Akademii Filmowej – po ponad 40 latach od sprawy – i postawienie go obok Billa Cosby'ego wzbudziło kontrowersje. Prawnik reżysera Harland Braun w rozmowie z "Vanity Fair" informował, że artysta będzie odwoływał się od takiej decyzji. Z kolei Samantha Geimer nazwała ją "brzydką i okrutną".
O tym, jak na tę sprawę patrzy dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska i aktor Krzysztof Pieczyński przeczytacie w artykule dziennikarza naTemat Piotra Burakowskiego.