Członkowie ONR pojechali do Rimini patrolować plaże i ochraniać kobiety przed gwałtami ze strony imigrantów. Przy okazji - jak piszą włoskie media - szerzą faszystowską propagandę, co spotyka się ze stanowczą reakcją. "Nie chcemy takiej ochrony" – głoszą nagłówki wielu gazet.
W zeszłym roku w Rimini brutalnie zgwałcono Polkę i pobito jej męża. To była głośna sprawa, o której donosiły media i polskie, i włoskie. Wiceminister Patryk Jaki domagał się wówczas nawet kary śmierci dla gwałcicieli.
Gwałcicielami byli imigranci z Afryki. Bulwersujący gwałt na białej kobiecie wykorzystały więc propagandowo organizacje nacjonalistyczne.
W rocznicę przestępstwa do Rimini pojechały bojówki ONR. Członkowie tej organizacji przystąpili do - jak to określono - patrolowania plaż i ochrony białych kobiet przed gwałcicielami.
– Nie chcemy takiej ochrony – krzyczą coraz głośniej włoskie feministki. Kobiety zwracają uwagę na to, że członkowie ONR przy okazji szerzą faszystowską propagandę. A gwałcicielami są nie tylko imigranci.
We włoskich mediach pojawiły się zdjęciach członków ONR pozujących w pozie "na baczność" z wyciągniętą przed siebie prawą wyprostowaną prawą ręką. W podobny sposób pozdrawiali się niemieccy czy włoscy faszyści. Takie pozdrowienie jest zakazane w wielu krajach, między innymi w Polsce, Niemczech i we Włoszech.
Na zdjęciach publikowanych przez ONR-owców z Rimini widać też inny gest – trzech palców. Ten gest także uznawane jest za nazistowski, choć najczęściej wykonywany był przez serbskich nacjonalistów. Warto przypomnieć, że członkowie ONR pojechali do Włoch na zaproszenie włoskich neofaszystów z Fuorza Nuova.