Donald Trump najpierw bezpardonowo uderzył w Niemcy przed szczytem NATO, ale potem nie odważył się już powiedzieć złego słowa o naszych zachodnich sąsiadach. A miał ku temu świetną okazję na spotkaniu z Angelą Merkel. Zamiast tego tylko Niemców chwalił, a mina kanclerz Niemiec mówiła wszystko.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Donald Trump w środowe popołudnie powiedział coś zupełnie przeciwnego niż to, co opowiadał kilka godzin wcześniej. – Mamy bardzo dobre relacje z kanclerz i wspaniałe relacje z Niemcami – stwierdził amerykański prezydent. Słowa te padły tuż pod spotkaniu z Angelę Merkel, która tylko wymownie się uśmiechała.
Donald Trump przed szczytem NATO oskarżał Niemcy o to, że są "kompletnie zależne od Rosji". Zarzucał, że choć USA "bronią Niemców", to ci potem budują z Rosją rurociąg. Amerykański prezydent nawiązał do wartego 12 mld dolarów Nord Stream. Dodał, że Niemcy są "zakładnikiem Rosji" i "70 proc. kraju będzie kontrolowane przez rosyjski gaz".
– Ty mi powiedz, czy to jest odpowiednie? – pytał szefa NATO Jensa Stoltenberga. Na te zarzuty odpowiedziała jednak sama Angela Merkel, która – jak wiadomo – wychowała się w NRD. – Doświadczyłam na własnej skórze czasów, gdy część Niemiec była kontrolowana przez Związek Radziecki – powiedziała. Jak się wyraziła, jest bardzo szczęśliwa, że Niemcy są zjednoczone i wolne.
– Dzięki temu sami podejmujemy decyzje i kreujemy politykę – zaznaczyła. Przypomnijmy, głośna stała się wizyta Angeli Merkel w Białym Domu w 2017 roku. Donald Trump ostentacyjnie nie podał jej wtedy ręki, co także wzbudziło uśmiech szefowej niemieckiego rządu.