Po spotkaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina w Helsinkach w sieci zaczęły pojawiać się porównania prezydenta USA do Benedicta Arnolda.
Po spotkaniu Donalda Trumpa i Władimira Putina w Helsinkach w sieci zaczęły pojawiać się porównania prezydenta USA do Benedicta Arnolda. Fot. RT
Reklama.
Można mówić, że wielu Amerykanów nie zna historii, geografii i w ogóle ma niewielką wiedzę o świecie. To powszechna opinia, która w tym przypadku zupełnie nie współgra z tym, jakie historyczne demony obudził w Amerykanach Donald Trump. Takie nazwiska, jak to, które pada teraz w sieci z ogromną mocą, wielu ma wryte w pamięć niczym Polacy Targowicę.
Benedict Arnold – bo o niego chodzi – przewija się dziś i na Twitterze, i na Facebooku, i w komentarzach. "Donald Trump jest nowym Benedictem Arnoldem" – obwieścił wreszcie w tytule jeden z amerykańskich portali. To człowiek, uważany za jednego z najsłynniejszych zdrajców w historii USA. Synonim zdrady narodowej od wielu pokoleń.
"Amerykanie czują się urażeni"
"Duch Benedicta Arnolda się uśmiecha", "Prezydent Benedict Arnold", "Donald J. Benedict Arnold Trump", "Benedict Arnold 21 wieku", "Jesteś nowoczesnym Benedictem Arnoldem, ale na większą skalę" – piszą jeden po drugim wściekli Amerykanie.
Sama jestem zaskoczona, jak bardzo rzuca się to w oczy. Tak bardzo czara goryczy musiała się już w Ameryce przelać. "Nawet Benedict Arnold byłby zniesmaczony zdrajcą Trumpem" – to jeszcze jedna opinia.
– To nie jest sytuacja 1:1, widać między nimi wiele różnic. Tak naprawdę chodzi o rozczarowanie Amerykanów tym, że prezydent Stanów Zjednoczonych po raz pierwszy bierze stronę przeciwnika politycznego przeciwko instytucjom własnego kraju – mówi naTemat dr Tomasz Płudowski, amerykanista z Collegium Civitas i UKSW.
Podkreśla, że nigdy wcześniej to się nie zdarzyło i w wielu Amerykanach przelała się czara goryczy, gdy okazało się, że prezydent ich kraju wierzy Putinowi bez żadnych dowodów. Stąd takie porównania, które zalewają sieć.
– Amerykanie czują się urażeni. Pierwszy raz mamy do czynienia z publicznym, otwartym, werbalnym opowiedzeniem się za słowami przywódcy kraju, który jest co najmniej konkurentem, a przez wiele lat był głównym wrogiem USA. Bez oparcia o jakiekolwiek dane. W oparciu tylko o słowa Putina – mówi.
"Donald J. Benedict Arnold Trump"
Po tym, co wydarzyło się w Helsinkach, niejeden internauta sugeruje, że ludzie wkrótce zapomną, kim był Benedict Arnold, bo, na następne wieki, jego miejsce zajmie Trump.
Jakby jednak ktoś otworzył worek z takimi porównaniami. Ktoś zauważa, że od Benedicta Arnolda nie było w USA takiego publicznego okazania zdrady, jak teraz – tak odebrano to, co zaserwował w Finlandii republikański prezydent. Ktoś inny: "Trump stał się takim zdrajcą, że przy nim Arnold jawi się niczym George Waszyngton".
– Stany Zjednoczone to nie jest kraj, który miał wielu słynnych zdrajców. To nie jest kraj, gdzie wojny były toczone non stop. Przypuszczam, że nazwisko Arnolda nie jest szerzej znane opinii publicznej. Ale dla historyków to jeden z najsłynniejszych zdrajców – przyznaje dr Płudowski.
Wygrał kilka bitew i zdradził
Kim jest człowiek, który wywołał takie porównania? W sieci już pojawiły się zestawienia zdjęć obu panów. Jeden prezydent, drugi generał, który walczył w Wojnie o Niepodległość i bardzo w wielu bitwach zasłużył się dla sprawy Ameryki, m.in. pod Saratogą w 1777 roku.
– Był generałem amerykańskim, który przeszedł na stronę Brytyjczyków i zdradził uzgadniając przekazanie przeciwnikowi fortu w West Point – tłumaczy dr Płudowski. Brytyjczycy nagrodzili go stopniem generała brygady, a także kwotą kilku tysięcy funtów. Arnold wyjechał do Anglii, jest pochowany w Londynie.
Benedict Arnold (1741-1801)
Wikipedia

W Stanach Zjednoczonych Arnold znany jest przede wszystkim ze swojej zdrady i spisku, w wyniku którego doszło do poddania wojskom brytyjskim amerykańskiego fortu w West Point w stanie Nowy Jork.

Zdrada była ogromnym ciosem dla sprawy Amerykańskiej Rewolucji, zwłaszcza że Benedict Arnold uważany był za jednego z najlepszych generałów amerykańskich i lidera w Armii Kontynentalnej. Jego imię stało się synonimem zdrady. Czytaj więcej

Czuł się niedoceniany
W tym momencie dr Płudowski znajduje jedno podobieństwo z Trumpem. Frustracja.
– Donald Trump najpewniej czuje się sfrustrowany. Media głównego nurtu zawsze były mu niechętne, jeszcze zanim został prezydentem. Sam zresztą się do tego przyczynia. Z kolei Benedict Arnold był sfrustrowany tym, że był niedoceniany. Wygrywał różne bitwy, ale promowani byli inni, on był trochę pomijany. I z tej frustracji postanowił przejść na stronę Brytyjczyków – mówi.
Internauci dzielą się innymi podobieństwa. "Chciwy, oportunista, zazdrosny" – pisze jeden z nich.
Nasz rozmówca zaznacza jednak, że porównaniado Arnolda nie należy traktować specjalnie dosłownie: – Ale jako jako formę krytyki Trumpa jako osoby, która zdradza amerykańskie interesy. Dlatego, że bierze stronę przeciwnika.