Samochody, które Tadeuszowi Rydzykowi miał podarować bezdomny "pan Stanisław" jakiś czas temu rozgrzewały opinie publiczną. Sprawa trafiła nawet do prokuratury, która miała zając się tą darowizną i znaleźć jej źródło. Jednak nic z tego. Postępowanie nie zostanie wszczęte.
Sprawa trafiła do prokuratury dzięki posłowi Nowoczesnej Adamowi Szłapce, który złożył "zawiadomienie o podejrzeniu popełniania czynu noszącego znamiona korupcji". Śledczy mieli sprawdzić, skąd wzięły się dwa samochody, którymi dysponuje Fundacja Lux Veritatis i czy przepisy o darowiźnie nie zostały złamane.
Jak powiedział portalowi dziennik.pl prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie darowizny dwóch samochodów, które miała przyjąć fundacja Tadeusza Rydzyka.
Jak twierdzi prokurator, zgromadzona dokumentacja pokazuje, że Fundacja nie była beneficjentem darowizny w postaci dwóch samochodów marki VW. – W związku z czym należało stwierdzić, iż w ogóle nie doszło do popełniania czynu będącego przedmiotem zawiadomienia – wyjaśnił Łapczyński.
Przypomnijmy, podarowane samochody znalazły się u warszawskich redemptorystów. Także w tym przypadku nie doszukano się przestępstwa i sprawę umorzono.
– Stosowanie do obowiązujących przepisów o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej darowizny na rzecz kościelnych osób prawnych na cele kultowo-apostolskie są zwolnione od podatku – przypomniał prokurator.
Przypomnijmy, sprawa samochodów od "bezdomnego pana Stanisława" wybuchła w marcu. Tadeusz Rydzyk twierdził, że bezdomny słuchacz Radia Maryja kupił samochody za wygraną w lotto i przekazał je na rzecz Fundacji Lux Veritatis. Zaraz potem zmarł. Do tej pory nie wiadomo o kogo chodzi i czy kiedykolwiek istniał "pan Stanisław".