Jeśli zastosujemy logikę tych, którzy chcą odwołania koncertu Madonny, trzeba będzie zakazać większości imprez kulturalnych, zmienić telewizyjną ramówkę i wprowadzić prohibicję – uważa Katarzyna Kolenda-Zaleska i apeluje do przeciwników występu gwiazdy o więcej wiary.
Wokół koncertu Madonny, który ma odbyć się 1 sierpnia, od kilku tygodni trwa burza. Przeciwnicy uważają, że występ gwiazdy obrazi Polaków, bo został zorganizowany w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego.
Dziennikarka TVN24 przekonuje na łamach "Gazety Wyborczej", że występ to żadna obraza. Jeśli bowiem tak by było, wraz z koncertem Madonny, należałoby odwołać także wiele innych wydarzeń kulturalnych, zmienić ramówkę w telewizji, wprowadzić prohibicję, a na koniec zakazać uśmiechu.
"Wszyscy tego dnia mamy być smutni i poważni" – pisze Kolenda-Zaleska. "Uśmiech też powinien być zakazany, bo przecież to może uwłaczać pamięci tych, którzy walczyli z wrogiem Ojczyzny" – ironizuje, a potem dodaje, już poważnie, że protest przeciwko koncertowi Madonny to kolejna próba "zawłaszczenia tradycji powstańczej przez tych, którzy uważają się za prawdziwych patriotów".
"Jeśli ktoś chciał nam obrzydzić legendę Powstania, to właśnie robią przeciwnicy koncertu Madonny" – uważa dziennikarka. Jej zdaniem to jednak się nie uda, bo "legenda jest silniejsza niż histeria".
"Przeciwnicy i oburzeni muszą być naprawdę ludźmi małej wiary, skoro uważają, że występ gwiazdy popu może podważyć lub zniszczyć powstańczy mit. Nie udało się komunistom, to ma się udać piosenkarce?" – pyta na koniec.