
– To było spontaniczne. Siedzieliśmy z Krzyśkiem (ministrem Ardanowskim – red.) i rozmawialiśmy. I mówię: "Krzysiek, jakby zorganizować takie spotkanie..." – opowiada nam rolnik Jacek Szarszewski, który w swoim gospodarstwie gościł premiera i ministra rolnictwa. Ci w Głogowie złożyli rolnikom wiele obietnic.
Premier i deszcz
Premier i minister w niewielkiej wsi pod Toruniem zapowiedzieli ogromne wsparcie dla rolników. Zapewnili, że zrekompensują gospodarzom suszę. Zaapelowali też do gmin, by tworzyły wyceny strat. – Rozpoczniemy taki program cywilizacyjny, bardzo duży, bardzo ważny – deklarował Mateusz Morawiecki. Pierwszym jego etapem ma być – po prostu – "Plan dla wsi".
Największym problemem rolników jest chyba kłopot ze zbyciem produkcji rolnej. Okazuje się, że rolnikowi się płaci 50 groszy, a później w sklepie sprzedaje się za 7-8 złotych. To jest niesprawiedliwe. Musi być mechanizm prawny, żeby to trochę uregulować. Rolnicy na to narzekają. Przede wszystkim chodzi o opłacalność. Oni mają nadzieję, że coś się zmieni, że zostaną uporządkowane mechanizmy rynkowe.
Kolega ministra i jego stodoła
Szybko dowiaduję się we wsi, że przedstawicieli rządu w Głogowie gościł w swojej stodole jeden z bardziej zaradnych gospodarzy – Jacek Szarszewski.
Są pewne niedociągnięcia tamtego rządu i trzeba to usprawniać. Bardzo prosiłem premiera i ministra, żeby została stworzona Rządowa Komórka Ochrony Rolnika. Co z tego, że pięknie prowadzę gospodarstwo i mam efekty, utrzymuję rodzinę. Ale niestety firma, z którą współpracowałem, upadła.
Wie pani, żeby był porządek, prąd i by było się czego napić.Mnie nie jest potrzebne żeby w wieku 60 lat być na wizji i fonii. Ja chcę być Polakiem.
