Obniżenie standardów w Telewizji Polskiej to nieprawda – tak przynajmniej wynika z wywiadu prezesa TVP Jacka Kurskiego dla tygodnika "Sieci". W dodatku telewizja publiczna pochyliła się nad tymi, którzy "przez trzy dekady byli zepchnięci na margines". Pochwał dla własnego podwórka nie ma końca.
– Dzięki zmianie w TVP po 2015 r. miliony Polaków po raz pierwszy w ogóle usłyszało o pewnych sprawach, dowiedziało się, jak w praktyce wyglądała złodziejska prywatyzacja i reprywatyzacja, jaki jest prawdziwy stan sądownictwa, jak wiele wątpliwości budzi tragedia w Smoleńsku – tak uważa Jacek Kurski.
Prezes narodowego nadawcy dodaje, że "dobra zmiana" pomogła "TVP wyłamać się z frontu III RP".
– TVP sformułowała przekaz zgodny z odczuciami, z wrażliwością tej części narodu, która przez trzy dekady była zepchnięta na margines – dodał prezes telewizji narodowej. Połączenie "dobrej zmiany" i "odrodzonej TVP" miało spowodować, że "wielu ludzi poczuło, iż odzyskało swój kraj, res publicę".
Zdaniem Kurskiego, za kadencji Juliusza Brauna "telewizję zapuszczono straszliwie". – Doprowadzono do skandalicznych zaniedbań, kasowano produkcje wewnętrzne, wywalono 411 przedstawicieli zawodów twórczych – mówi.
A co z zarzutami o stronniczość i marginalizowanie opozycji? Nic z tych rzeczy. – Tworzymy pluralizm, dajemy ludziom realny wybór, pokazujemy prawdę. Nie prowadzimy agitacji za jakąkolwiek partią polityczną, choć uważam, że telewizja publiczna musi pokazywać racje władzy, obozu, który wygrał, z zapewnieniem oczywiście pakietu obecności opozycji – powiedział Kurski.
Przy okazji dowiedzieliśmy się, że cała krytyka, która spada na prezesa TVP wcale go (i telewizji) nie osłabia. Wręcz przeciwnie. – Słyszę te epitety, wyzwiska, kłamstwa i to oczywiście nie jest nic miłego. (...) Ale ziarno prawdy w tych zarzutach zdarza się niezwykle rzadko. Można tylko powtórzyć sformułowanie przypisane Napoleonowi: "Wielkość człowieka poznaje się po liczbie jego wrogów" – stwierdził.