
Reklama.
W środowym artykule "Berliner Zeitung" można było przeczytać o ponad 90 poparzonych pływakach z okolic Rostocku. Na szczęście ich obrażenia nie były poważne. Rany wywołane przez oparzenia meduzy w niczym nie przypominały fikcji literackiej Arthura Conan Doyle'a, który w opowiadaniu "Lwia grzywa" o przygodach Sherlocka Holmesa pisał o bełtwie festonowej.
"Te rany nie były najwidoczniej jedynym źródłem bólu, gdyż matematyk oddychał z trudem, a jego twarz siniała. Nabierając raz po raz łapczywie powietrza, chwytał się za serce, czoło miał zroszone kropelkami potu. Śmierć była blisko" – pisał Conan Doyle w swoim opowiadaniu. Trzeba przyznać, że pierwszoosobowa relacja samego detektywa jest dość przerażająca i... nieprawdziwa
Bełtwa festonowa nie zabija
Jad bełtwy festonowej (Cyanea capillata) nie jest w stanie zabić zdrowego człowieka. Poparzenie meduzy może być jednak bardzo dotkliwe, nie bez przyczyny zyskała przydomek "ognistej".
Jad bełtwy festonowej (Cyanea capillata) nie jest w stanie zabić zdrowego człowieka. Poparzenie meduzy może być jednak bardzo dotkliwe, nie bez przyczyny zyskała przydomek "ognistej".
– Nie ma doniesień o śmiertelności spowodowanej poparzeniem przez Cyanea capillata – mówi naTemat prof. Luiza Bielecka z Wydziału Oceanografii i Geografii Uniwersytetu Gdańskiego. – Należy jednak pamiętać, że jest to sporych rozmiarów meduza, posiadająca dużą ilość bardzo długich czułków (tentakuli) wyposażonych w liczne komórki parzydełkowe (tzw. nematocysty) – dodaje.
– Komórki te zawierają toksyny, które w razie ataku wydostają się na zewnątrz. Wiele więc zależy od ilości toksyn przekazanych potencjalnej ofierze, ale też od stanu zdrowia poparzonej osoby – podkreśla pani profesor. – W przypadku silnego, rozległego poparzenia, niezbędna jest konsultacja lekarska. Szczególnie wrażliwi mogą być alergicy. Bliskie zetknięcie się z meduzą, w konsekwencji poparzenie, może także wywołać panikę u ludzi kąpiących się, co oczywiście może stać się samo w sobie niebezpieczne – zaznacza.
Największa meduza świata
"Była to dziwaczna falująca włochata istota, składająca się z żółtych warkoczy, gdzieniegdzie poprzeplatanych srebrnymi paseczkami. Pulsowała wolno w wyniku jednostajnych skurczy" – opisywał morskiego stwora autor opowiadań o przygodach Sherlocka Holmesa.
"Była to dziwaczna falująca włochata istota, składająca się z żółtych warkoczy, gdzieniegdzie poprzeplatanych srebrnymi paseczkami. Pulsowała wolno w wyniku jednostajnych skurczy" – opisywał morskiego stwora autor opowiadań o przygodach Sherlocka Holmesa.
Zostawmy Conan Doyle'a w spokoju. Z Wikipedii można się dowiedzieć, że średnica ciała największych bełtw festonowych dochodzi nawet do dwóch metrów. Za to długość parzących czułków może sięgać 30 m! To jednak rekordziści. – W Bałtyku tak wielkich okazów w ogóle się nie obserwuje, są o wiele mniejsze – uspokaja prof. Bielecka.
Przeciętne osobniki osiągają średnicę 50 cm. To i tak wystarczy, żeby się przestraszyć. Zwłaszcza, że Niemcy donosili o całych ławicach oblegających wody wokół plaż Heiligendamm i Graal-Müritz w Meklemburgii-Pomorzu Przednim.
– Kiedyś przypadkiem razem z bratem zostaliśmy poparzeni przez meduzy na Majorce. Na szczęście nic poważnego się nie stało, ale nie było to przyjemne uczucie. Widać było ślad i wyraźnie dało się czuć, że w tym miejscu na ciele "coś się działo" – mówi 28-letni Michał.
Czy bełtwy dopłyną do Polski?
Bełtwy festonowe to meduzy zimnolubne, dlatego z uwagi na swoje wymagania środowiskowe wolą wody głębokie. Kiedy jednak wiatr wieje od lądu, zwierzęta mogą pojawiać się również w płytszych miejscach mórz. Z tego powodu istnieje ryzyko, że bełtwy pojawią się u polskich wybrzeży.
Bełtwy festonowe to meduzy zimnolubne, dlatego z uwagi na swoje wymagania środowiskowe wolą wody głębokie. Kiedy jednak wiatr wieje od lądu, zwierzęta mogą pojawiać się również w płytszych miejscach mórz. Z tego powodu istnieje ryzyko, że bełtwy pojawią się u polskich wybrzeży.
– Ich obecność spowodowana jest m.in. wlewami wód z Morza Północnego, które mają różną częstotliwość i siłę oddziaływania – mówi nam prof. Luiza Bielecka. – Wlewy o słabszej sile (tzw. baroklinowe) docierają w sposób ciągły do Rynny Słupskiej. W związku z tym można przypuszczać, że bełtwy mogą pojawić się również wzdłuż polskich wybrzeży, ale to będzie zależało od cyrkulacji wód. Rozprzestrzeniania się meduz jest bardzo zależne od prądów wody – twierdzi profesor Uniwersytetu Gdańskiego.
Sinice w Bałtyku
Kiedy Niemców atakują ławice parzących meduz, my borykamy się z problemem sinic. Wiele miejsc nad Bałtykiem zostało objętych zakazem kąpieli. Kontakt z sinicami może wywoływać stany zapalne skóry i spojówek, a połknięcie wody, w której żyją, może spowodować biegunkę, ból brzucha, wymioty, czy skurcze mięśni gładkich.
Kiedy Niemców atakują ławice parzących meduz, my borykamy się z problemem sinic. Wiele miejsc nad Bałtykiem zostało objętych zakazem kąpieli. Kontakt z sinicami może wywoływać stany zapalne skóry i spojówek, a połknięcie wody, w której żyją, może spowodować biegunkę, ból brzucha, wymioty, czy skurcze mięśni gładkich.
Po kontakcie z sinicami należy szybko opłukać ciało chłodną wodą, zdjąć strój kąpielowy lub ubranie, skontaktować się z lekarzem lub zgłosić się do najbliższego punktu medycznego.