
Jest to wartość koszyka dóbr, niezbędnych do zaspokojenia podstawowych potrzeb człowieka. Uwzględnia on tylko te potrzeby, które nie mogą być odłożone w czasie (żywność, potrzeba mieszkaniowa).
5,7 proc. - odsetek osób żyjących poniżej minimum egzystencji;
17 proc. - odsetek osób zagrożonych ubóstwem;
14 proc. - wskaźnik skrajnego ubóstwa w rodzinach z co najmniej jednym bezrobotnym;
15 proc. - wskaźnik ubóstwa wśród osób z wykształceniem gimnazjalnym;
34 proc - wskaźnik ubóstwa wśród małżeństw z co najmniej czwórką dzieci;
Martwić może fakt, że zagrożenie biedą jest znacznie większe u dzieci i młodzieży niż u dorosłych. Ich przyszłość i potencjał cierpi na tym, że rodzice nie potrafią bądź nie chcą znaleźć zatrudnienia. Namłodsi nie mają na status dorosłych żadnego wpływu, a bezrobocie i ubóstwo rodziców wręcz przeciwnie - ma decydujący wpływ na ich przyszłość. Bieda rodzi więc biedę, czego skutkiem jest to, że prawie 1/3 populacji zagrożonej tym zjawiskiem to najmłodsi. - Fachowo nazywa się to kulturą ubóstwa. Rodzice nie dają dzieciom żadnego kapitału: społecznego, kulturowego czy ekonomicznego. Dzieci wychodzą na ulicę i spadają w pewną zaklętą przestrzeń, z której nie ma już wyjścia - mówi prof. Wasilewski.
Zasięg terytorialny biedy w Polsce jest od lat niezmienny i pokrywa się z tym, w jakiej kondycji finansowej są mieszkańcy poszczególnych województw. Podział na "Polskę A" i "Polskę B" jest tutaj wiecznie żywy, a różnice między poszczególnymi województwami to przepaść. Wystarczy porównać dwa skrajne przypadki: w województwach podlaskim, lubelskim, świętokrzyskim i warmnińsko-mazurskim prawie co dziesiąty mieszkaniec żyje w ubóstwie. Na zachód od "ściany wschodniej", w województwie opolskim, odsetek ten wynosi tylko 3,5 proc.!
W dyskusji o ubóstwie pytanie "co dalej?" sprowadza się do tego, jakie negatywne zjawiska pojawią się w konsekwencji permanentnego funkcjonowania poniżej granicy ezystencji. - Numer jeden to cykl międzypokoleniowej biedy. W dalszej kolejności wszelkie patologie i nieprzystosowanie do życia w społeczeństwie - wylicza prof. Wasilewski. Dotkliwe dla ubogiego człowieka jest też poczucie wykluczenia społecznego. Taka osoba nie pełni bowiem żadnych społecznie istotnych funkcji i jest wypychana na margines, z ktorego rzadko ma szansę powrotu. Warto więc postawić pytanie, co zrobić, by takich zjawisk uniknąć, a samą biedę ograniczyć.