Polska B pustoszeje i rozrasta na kolejne regiony – takie pesymistyczne wnioski można wyciągnąć z danych GUS, które publikuje "Dziennik Gazeta Prawna". Setki tysięcy Polaków uciekają z Polski B – ze śląskiego, łódzkiego, opolskiego, lubelskiego, świętokrzyskiego i podlaskiego. Dlaczego tak jest i czy musi być to coś złego, tłumaczy specjalnie dla naTemat wiceminister rozwoju regionalnego Konrad Niklewicz.
Między latami 2002 a 2011 r, w których prowadzono narodowe spisy powszechne w sześciu z szesnastu polskich województw znacząco zmniejszyła się liczba mieszkańców Polski B. Ponad 100 tys. Polaków zniknęło z biedniejszych regionów – śląskiego, łódzkiego, opolskiego, lubelskiego, świętokrzyskiego i podlaskiego – donosi po szczegółowej analizie danych GUS dzisiejszy "Dziennik Gazeta Prawna". A bloger naTemat Grzegorz Grzybek wzywa, by jak najszybciej znaleźć odpowiedź na pytanie, dlaczego regiony takie jak Lubelszczyzna, czy Podkarpacie wyludniają się, choć pompowane są w nie olbrzymie środki europejskie.
"Uciekają całe rodziny czy tylko członkowie utrzymujący familię? Czy takie migracje pomagają ubogim regionom bo wracają do nich podatki, część pensji płynie do pozostawionych rodzin? Co w tej sprawie robi rząd? Czy dba o zrównoważony rozwój kraju? Czy zrównoważony rozwój kraju nie jest fikcją?" - pyta fascynat tematyki promocji miast i regionów.
O odpowiedź na nie poprosiliśmy Konrada Niklewicza, wiceministra rozwoju regionalnego.
Dlaczego ludzie uciekają z Polski B – regionów, które teoretycznie powinny stawać się coraz bardziej atrakcyjne, ponieważ trafiają tam olbrzymie środki, by żyło się lepiej?
To bardzo skomplikowany problem, do którego trudno się odnieść w kilku zdaniach. Nie jest tajemnicą, że na całym świecie, nie tylko w Polsce, czy innych krajach europejskich, jest bardzo duża dynamika migracyjna. Ludzie przenoszą się z regionów, które uważają – z różnych powodów – za mniej atrakcyjne od innych. Polska nie jest jedynym krajem, gdzie zwłaszcza młodzi ludzie starają się znaleźć pracę w wielkich miastach, czy też jadą tam na studia i później w nich zostają.
Na pewno są jednak kierowane bardzo duże środki na to, by zwiększyć konkurencyjność tych regionów, które – z powodów głównie historycznych – były nieco zaniedbane. Takie działania są od wielu lat konsekwentnie prowadzone. Ale z pewnością nie możemy powiedzieć, że wszystko zostało już w tej kwestii zrobione. Widać jednak postępy.
Można w ogóle powiedzieć, że w Polsce istnieje coś takiego jak zrównoważony rozwój, w skali całego kraju?
W Polsce funkcjonuje taki model, który przewiduje inwestowanie w najmocniejsze punkty, którymi dany region dysponuje. Zatem w pewien sposób jest to rozwój zrównoważony. My staramy się wyszukiwać specjalności danego regionu, coś co zwiększa jego konkretną konkurencyjność gospodarczą. A co za tym idzie zwiększa jakość życia.
Nie ma takiego działania według jednego wzoru. Te same działania nie są powielane we wszystkich województwach. Definiowane są takie działania, które najlepiej odpowiadają specyficznym potrzebom danego regionu – zarówno na szczeblu centralnym, jak i regionalnym. Ponieważ trzeba pamiętać, że bardzo dużo inwestycji rozwojowych odbywa się w ramach regionalnych programów operacyjnych.
Dlaczego jednak ludzie napływają na Pomorze, Mazowsze, Wielkopolskę, a odpycha ich Polska B – Śląsk i południowy Wschód?
Nie używałbym słowa "odpycha". Jest faktem, obserwowanym na całym świecie, że ludzie szukają swojej szansy w wielkich miastach. I tu trzeba dodać, że w nie każdym polskim regionie istnieją metropolie. Polska jest krajem, w którym takich naprawdę wielkich miast jest kilka. To Warszawa, Poznań, Wrocław, czy Gdańsk. To atrakcyjne miejsca do studiowania, a potem szukania pracy.
To więc są zjawiska naturalne, które występują także w innych, dużo bardziej rozwiniętych od Polski krajach Unii Europejskiej. Z tym samym zjawiskiem boryka się również Wielka Brytania, gdzie nieco biedniejsze regiony Wysp obserwują odpływ młodych ludzi, którzy starają się zdobyć wykształcenie i pracę w Londynie. To naturalne.
Czyli te wyraźne migracje ludności można zbagatelizować?
W żadnym wypadku. Ogromne środki są inwestowane w zwiększenie konkurencyjności regionów, na przykład poprzez Program Rozwój Polski Wschodniej. Za unijne dotacje modernizowane są uniwersytety, powstaje nowa infrastruktura. Naturalnych zjawisk nie da się do końca powstrzymać, ale naszym celem jest doprowadzenie do sytuacji, gdy wszyscy, którzy tylko tego zechcą, będę mogli zostać w regionie, z którego pochodzą.
Tam realizować swoje cele życiowe, zdobywać dobra edukacyjne i znajdować satysfakcjonującą pracę. Poprawa jakości życia, przy jednoczesnym zwiększeniu konkurencyjności w biedniejszych regionach Polski, jest właśnie jednym z celów polityki regionalnej.