
Reklama.
Z dnia na dzień było coraz gorzej. W końcu pierwszy raz powiedziałam bliskim: "Słuchajcie, usiądźmy przy niej, bo jest źle" – wspomina Magdalena Klorek, opiekunka Kory. – Chwyciliśmy się za ręce, zaczęła niemiarowo oddychać. Wtedy siostra mówi do niej: "Korunia, proszę, nie zostawiaj mnie". I w tym momencie ona nagle się jakby otrząsnęła. Żyła jeszcze pięć dni – mówi w rozmowie z magazynem "Wysokie obcasy".
– Wyszłyśmy potem z "Hanią" (Anną Kubczak - przyp. red.) na zewnątrz – opowiada. – Powiedziałam jej: "Proszę cię, nie rób więcej takich rzeczy. Ja wiem, że bardzo ją kochasz i chciałabyś ją zachować, ale nie można człowiekowi przerywać śmierci. Bo jak tak mówisz, ona się miota pomiędzy. Jest po prostu rozbita" – wspomina.
W środę na wojskowych Powązkach w Warszawie odbył się pogrzeb Kory. – Kora przeszła piekło. Ta choroba była czymś niszczącym, ale nie widziałem w życiu nikogo, kto miałby taką siłę życia. Ona była kwintesencją życia. W ostatnim okresie robiła wszystko, żeby pokazać, że jest – mówił mąż wokalistki, Kamil Sipowicz.
Na pogrzebie głos zabrał także m.in. Wojciech Mann. – Żyła w czasach komunizmu, potem demokracji i wreszcie parodii demokracji – podsumował.
Obserwuj nas na Instagramie. Codziennie nowe Instastory! Czytaj więcej
Źródło: "Wysokie Obcasy"