Jedni bronią go jak lwy, inni krzyczą, że łamie konstytucję. Niektórzy sugerują bojkot spotkania z Polonią. Pierwsza wizyta prezydenta RP w Australii wzbudza nie tylko emocje w Polsce, ale też wśród australijskiej Polonii.
Prezydent Andrzej Duda będzie w Australii i Nowej Zelandii od 18 do 23 sierpnia. W tym czasie zaplanowano jedno spotkanie z australijską Polonią. Stosowne zaproszenie znalazło się na stronie konsulatu w Sydney i wywołało wśród niektórych Polaków skrajne emocje. Na facebookowych grupach, które liczą tysiące członków, w ostatnich dniach żywo o tej wizycie dyskutowano.
"Idzie jak walec i wszystko po drodze niszczy. Nie szanuje prawa, nie szanuje Polaków", "A kim ty jesteś do jasnej ch... żeby oceniać Prezydenta, czy łamie konstytucję???" – można przeczytać.
"Spotkanie powinno być otwarte i anonimowe"
– Widziała pani to? Żeby wziąć udział w spotkaniu, trzeba się zgłosić wcześniej, podać wszystkie dane, nr PESEL, nawet numer telefonu, email. To jakaś bzdura Dla mnie to jest normalnie to samo, co robi polska policja, spisując ludzi, którzy z białymi różami przychodzą na wiece – to pierwsza reakcja Mirka, który od lat miesza w Sydney. Kontaktujemy się przez Facebooka, przypadek – mieszka akurat około 20 minut drogi od sanktuarium.
Opowiada, że to sala, w której czasami odbywają się zabawy noworoczne, występy dzieci. Może pomieścić około 200-300 osób. Ale, jakby nie było, to kościół.
– Jeśli jako Polacy chcemy spotkać się z prezydentem, to spotkanie powinno być otwarte i anonimowe, i nie w kościele. A nie zmuszać nas, żeby rejestrować się wcześniej. Przecież po języku można poznać, czy jesteśmy Polakami – mówi.
Na to samo zwraca uwagę inny Polak. – Wizyta odbywa się w kościele zamiast w konsulacie. A przecież takim oficjalnym i naturalnym miejscem spotkań z Polakami powinien być konsulat – mówi nam Hubert Lutkiewicz.
"To jest trochę dziwne! Jak Duda był w Chicago, były tłumy w Millenium Park. Dlaczego konsulat zorganizował tak, że Duda w Sydney tylko spotyka się w "sali parafialnej" i to jeszcze w nocy?" – komentują też niektórzy na australijskich forach.
"A Ty widać z kasty POpaprańców"
Ale powiedzmy wprost. Takie głosy są w mniejszości. Każda podobna uwaga na FB natychmiast jest zakrzyczana. "Na własne oczy widziałem tych debili pod Sejmem. Policja w Australii nie cackałaby się z taką dziczą. Ta mała zgraja zdrajców to margines społeczny" – takie opinie znajdziemy.
Albo: "A Ty widać z kasty POpaprańców, wiec trzymaj się z dala od Naszego Prezydenta, Prezydenta który jest popierany przez conajmniej 19 milionów Polaków. Siedź w Brisbane i czytaj Gazetę Wyborczą".
Wielu przedstawicieli Polonii broni Andrzeja Dudy i podkreśla wagę pierwszej wizyty prezydenta RP w Australii. Głos zabrał ambasador RP.
– Jak w całej Polsce, tak i wśród Polaków w Australii opinie są podzielone. Zwolennicy PiS chwalą wizytę pierwszego prezydenta wolnej Polski, zaś przeciwnicy krytykują wizytę prezydenta łamiącego konstytucję – mówi nam Hubert Lutkiewicz.
"Stara Polonia za PiS"
Których jest więcej? Mirek twierdzi, że tych pierwszych. Nie działa w polonijnych stowarzyszeniach, obraca się w kręgu bliskich znajomych, który liczy kilkanaście rodzin.
– Większość z nas jest przeciwko "dobrej zmianie". Nasi znajomi uważają, że to co się dzieje w Polsce to tragedia. Ale ostatnio pojawił się podział, bo jedna rodzina postanowiła wracać do Polski, twierdząc, że bardzo podoba im się ustrój PiS-owski. Cała reszta na nich wsiadła, że są naiwni i będą wracać z podkulonym ogonem – mówi.
Ale Hubert Lutkiewicz uważa inaczej. Według niego większość starej Polonii jest przychylna PiS: – Również większość spotkań i gości zapraszanych oficjalnie do Australii od lat pokrywa się z gośćmi Radia Maryja oraz tymi wspierającymi PiS.
Twierdzi, że nie widać młodych ludzi, którzy chcieliby to zmienić. Rzadko interesują się polityką, skupiają się na tutejszym życiu.
– Generalnie w Australii mieszka duża część Polonii popierająca ustrojowe zmiany, które serwuje nam rząd, bez względu na styl, w jakim to robi, wiec tych ludzi wizyta prezydenta cieszy. Rownież większość organizacji polonijnych i klubów jest w rękach ludzi popierających ‘dobrą zmianę’, więc myślę, że sama wizyta pod względem propagandowym będzie sukcesem – ocenia. W wyborach 2015 roku na PiS głosowało w Australii ponad 40 proc. Polaków.
– Ale jeśli chodzi o jakieś wymierne dla Polski korzyści, nie będzie ich żadnych – dodaje nasz rozmówca.
Spotkania ogromnej wagi
Co prezydent będzie robił w Australii? Szef Gabinetu Prezydenta, min. Krzysztof Szczerski, przedstawił w czwartek ogólne zarysy. – Ta wizyta będzie miała cztery wymiary: polityczny, gospodarczy, obronny i polonijny – mówił. Jak zapowiedział, w planie są rozmowy polityczne ze wszystkimi najważniejszymi politykami w Australii i Nowej Zelandii.
Przypomnijmy, kilka dni temu media donosiły, że żadnych spotkań na najwyższym szczeblu nie będzie. Wspominano tylko o gubernator stanu Wiktoria. To Linda Dessau, była sędzia sądu rodzinnego, o której kilka lat temu było głośno, gdy jej orzeczenia pozwoliły kilku nastolatkom na zmianę płci.
Minister Szczerski zapowiedział jednak, że wachlarz spotkań prezydenta będzie szerszy. Z kim się spotka? – W Australii z premierem tego państwa, któremu (...) towarzyszyć będzie grono najważniejszych konstytucyjnych ministrów Australii: minister spraw zagranicznych, obrony narodowej, gospodarki, przemysłu zbrojeniowego – mówił.
Czy mogą być protesty?
"Czy ktoś z Was został zaproszony na spotkanie gospodarcze w dniu 21.08.2018 z Panem Prezydentem Dudą? Jeśli tak proszę o wiadomość. Branże IT, przemysł wydobywczy warto pogadać przed eventem" – zagaił na FB jeden z Polaków. Komentarze, które się pod tym wpisem pojawiły, idealnie oddają atmosferę, jak Polacy wszędzie są podzieleni.
"Nie wypada pokazywać się z osobą, która bez wątpienia wcześniej czy później stanie przed Trybunałem Stanu" – napisał jeden z Polaków. "Dlaczego zbojkotować, Polonia powinna być zaszczycona, że po raz pierwszy odwiedzi Pan Prezydent RP Australię" – przeczytał w odpowiedzi.
Czy spodziewane są jakieś protesty? Koszulki z napisem "konstytucja"? Hubert Lutkiewicz: – Będą, ale niewielkie i spokojne. Moim zdaniem pojawi się kilkanaście osób protestujących plus kilkadziesiąt, które popierają prezydenta.
Mirek uważa, że protestujących nie będzie. – Przecież z góry zapowiedziano, że goście będą rewidowani – mówi.
Na zaproszeniu faktycznie napisano: "Każda wchodząca osoba będzie podlegać kontroli. W związku z czym uprzejmie prosimy o niezabieranie ze sobą obszernych toreb, bagaży itp.".