Piramida Maslowa to przestarzały koncept, bo na jej wierzchu brakuje potrzeby "lajków". O to przede wszystkim biją się współczesne nastolatki, znudzone swoją strefą komfortu. Blogerzy poszli na skróty i pod płaszczykiem pomagania bezdomnym, sztucznie pompują popularność. Nowy trend dotarł do nas zza Oceanu. Czy faktycznie jest tak żenujący, jak się wydaje?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Wśród polskich celebrytów, pomaganie pod publiczkę nie jest niczym nowym. Pozują z pieskami w schroniskach, udają się na misje do Afryki, nic dziwnego, że z podobnego mechanizmu zaczynają korzystać internetowi blogerzy. Idą po linii najmniejszego oporu wprost do osób, które najłatwiej oszukać do własnych celów.
"Chcemy zrobić dobry uczynek"
W filmiku, który podbija polskiego YouTube'a, "biali panowie" w koszulkach od Gucciego wożą się po Warszawie drogimi furami w poszukiwaniu osób w potrzebie. Marcin Dubiel (niedawno ostrzegał przed kryptowalutami za pieniądze NBP) i jego kolega Bartek wierdzą, że tak po ludzku zależy im na zrobieniu dobrego uczynku.
Od staruszki handlującej na ulicy kupili wszystkie niesprzedane kwiatki ("Trzysta, miłego wieczoru"), a od mężczyzny prowadzącego biznes w bagażniku wykupili wszystkie owoce za 200 zł.Mówią, że szukają osoby potrzebującej, która nie wyda od razu wszystkiego na alkohol i fajki.
W końcu strudzeni podróżnicy znaleźli pana siedzącego z reklamówką na schodach. Dali mu adidasy projektu Kanye Westa za 1000 złotych (towar pierwszej potrzeby!) i kolejne tyle w gotówce na "poprawienie sobie dnia". "Bo istotne jest nie tylko to, żeby mieć, ale się tym dzielić".
Po przybiciu "piąteczki" z bezdomnym, cały czar pryska. Na koniec youtuber apeluje "50 tys. łap w górę i robimy kolejne zajebiste rzeczy". Cel udało im się osiągnąć. Pod nagraniem jest ponad 50 tys. głosów pozytywnych (i ponad 4 tys. łapek w dół), obejrzano go ponad 350 tysięcy razy.
Gratulacje, bo za 2,5 tys. złotych żadna agencja marketingowa nam nie zrealizuje takiej kampanii promocyjnej.
Wykorzystaj bezdomnego i nabij tysiące wyświetleń Patent na nabijanie wyświetleń "butami i bezdomnymi" przywędrował do nas rzecz jasna z USA, ale tam robiono to bardziej kreatywnie. Youtuber Yousef przeprowadzał "eksperyment" na ulicy.
Chodził na bosaka i prosił przypadkowe osoby o pożyczenie mu butów, by ten mógł wrócić do domu po swoje i za chwile je oddać. Wracał z nowiutkimi Jordanami. Przekonał do tego czterech bezdomnych. Nagranie pochodzi z 2015 roku.
W Polsce prowodyrem tego typu akcji był prankster od "psa-pająka" - SA Wardega. Już w 2013 roku obdarowywał bezdomnych ciepłymi ubraniami. Była wtedy zima, więc akurat w tym przypadku taka pomoc im była potrzebna. No i to bardzo w stylu Sebastiana Wardęgi.
Historia jak zwykle zatacza koło i mamy nawrót do bezmyślnego wykorzystywania bezdomnych do prywatnych celów. W lipcu YouTuber Mrpm podarował bezdomnej 5000 złotych... za skok ze spadochronem. Piękny gest, nie ma co, pokojowego Nobla ma w kieszeni.
Nie tak się pomaga biednym ludziom
Wykluczonym z życia społecznego nie pomoże drogi prezent czy plik gotówki wręczony na ulicy.
– To są często osoby z ogromnymi problemami i uzależnieniami, więc przekazanie im gotówki pozwoli raczej wrócić do nałogu niż poprawić sytuację życiową. Ci ludzie nie mają zapewnionych podstawowych potrzeb życiowych, takich jak żywność, czy higiena. To trochę tak jakby głodnemu dziecku kupić drogą zabawkę – mówiła w rozmowie z naTemat Anna Czerwińską z Fundacji Kapucyńskiej.
Co z konkretnym przypadkiem youtuberów od butów? – Taka pomoc, to żadna pomoc. Gotówka i tak pójdzie prawdopodobnie na alkohol. Gadżet też można szybko spieniężyć – tłumaczy naTemat Kamil Minciel, zastępca kierownika schroniska Stowarzyszenia Feniks. – Tak jest generalnie, bo wiadomo, że są wyjątki od reguły. Każdy bezdomny jest inny – dodaje.
Dwójka chłopaków szukała porządnych bezdomnych, a nie "meneli". Znaleźli takiego, ale to nie znaczy, że mu faktycznie pomogli.
Opcji na pomoc bezdomnym jest wiele i nie sprowadzają się jedynie do wpłaty darowizny na konto fundacji.
– Pomóc bezdomnemu można przez nalezienie mu pracy lub wynajmując pokój na pewien czas. Najlepszym rozwiązaniem jest przekonanie takiej osoby do pójścia do schroniska, gdzie zajmą się nim specjaliści. I wtedy można ewentualnie na miejscu dokupić posiłki czy słodycze – wylicza Kamil Minciel ze stowarzyszenia Feniks. Zwykłe zainteresowanie i odwiedzanie również jest bardzo pomocne. I do tego bardzo medialne.
zastępca kierownika schroniska Stowarzyszenia Feniks
Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli osoba bezdomna chce pomocy i nie pije, to jest w schronisku. Jeśli nie chce wyjść z bezdomności, to najczęściej przez to, że właśnie pije. Mieszka wtedy na ulicy, bo osoby pijące, nie mogą przebywać w schronisku.