
REKLAMA
Informację jako pierwszy podał portal Onet.pl. Kozłowska w poniedziałek o godz. 22.40 przyleciała z Kijowa do Brukseli. Fundacja ma tam biuro łącznikowe, za pomocą którego kontaktuje się z Parlamentem Europejskim w kwestiach praw człowieka na Wschodzie.
Po wyjściu z samolotu przy kontroli paszportowej dowiedziała się, że polskie MSW wpisało ją do Systemu Informacyjnego Schengen, gdzie została oznaczona najwyższym alertem. We wtorek po południu, po nocy w izbie zatrzymań, Kozłowska została wydalona do Kijowa samolotem. Powodu deportacji z UE nie podano.
– Dałam paszport policjantowi, a on kiedy sprawdził go w systemie, zapytał, jakie przestępstwo popełniłam. Powiedziałam, że żadnego, a on: "To dlaczego Polska panią poszukuje?" Już wiedziałam, o co chodzi. Powiedziałam, że jestem żoną aktywisty obywatelskiego i spodziewałam się, że w końcu mnie deportują za jego działalność – powiedziała Onetowi Kozłowska.
Mąż Kozłowskiej Bartosz Kramek, znany z protestów przed Sejmem i sądami aktywista walczący o prawa obywatelskie, jest szefem rady Fundacji Otwarty Dialog. W ubiegłym roku Kramek opublikował na swojej stronie na Facebooku manifest "Niech państwo stanie: wyłączymy rząd!", nawołujący do obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec rządów PiS.
Od tamtej pory fundacja walczy ze sporymi utrudnieniami ze strony rządu. Prowadzona jest zaawansowana kontrola celno-skarbowa. MSZ podjął także kroki w celu zawieszenia zarządu fundacji, jednak sąd oddalił ten wniosek.
Kramek nie ma złudzeń, że deportacja jego żony była wymierzona w niego. – Polski rząd mści się na mojej żonie za moje działania – powiedział. Dodał przy okazji, że nie miała nic wspólnego z jego manifestem. – Do tej pory takie działania rządu znałam z Kazachstanu. Teraz poznałam je w Polsce, moim drugim domu – dodała Kozłowska.
źródło: onet.pl