Joachim Brudziński miał doprowadzić szefa MON do wściekłości, gdy Mariusz Błaszczak dowiedział się o wycofaniu z chęci zakupu fregat Adelaide. Błaszczak miał zdenerwować się tak bardzo, że nie chciał lecieć z Andrzejem Dudą do Australii – podaje Wirtualna Polska. Brudziński walczy jednak o wyborców, a Błaszczak "tylko" o sprzęt dla polskich marynarzy. W związku ze zbliżającymi się wyborami wygrała opcja polityczna.
Decyzję o rezygnacji z zakupu miał podpowiedzieć Morawieckiemu Brudziński, który zamiast obronność kraju woli troszczyć się o wyborców w okręgu szczecińskim.
Wiadomo, że Błaszczak przejął MON po Antonim Macierewiczu w opłakanym stanie, ze zdziesiątkowaną kadrą oficerów i bez nowoczesnego sprzętu, co więcej – kilka kontraktów na modernizację lub zakup zostało odwołanych. Sam Błaszczak też się nie przykłada do zakupów, ale raz miał okazję zabłysnąć przy zakupie australijskich fregat Adelaide.
To stare jednostki, niekoniecznie przystosowane do pływania po Bałtyku, a co gorsza – wymagające przeróbek, by mogły wejść do służby w Marynarce Wojennej i korzystać z typowego dla naszej armii uzbrojenia. Pomysł zakupu był krytykowany przez wielu specjalistów, ale jest druga strona medalu – Adelaide pływają, a nowych polskich jednostek nie ma od lat.
Dlatego nie dziwi informacja podawana przez Wirtualną Polskę, że gdy Mateusz Morawiecki "za pięć dwunasta" ogłosił decyzję o rezygnacji z zakupu fregat od Australijczyków, Błaszczak był wściekły. Podobno tak bardzo, że chciał odwołać swój lot na Antypody. Błaszczak jednak musiał przełknąć gorzką pigułkę, bo w tym sporze o zakup fregat jest drugie dno.
Brudziński na każdym kroku podkreśla, że rząd PiS zrobi wszystko, żeby odbudować polski przemysł stoczniowy. Przekonał Morawieckiego, że zakup fregat na lata wstrzyma realizację obietnic. To nic, że polskie stocznie od lat nie radzą sobie z budową Czapli i Miecznika. Liczą się obietnice składane wyborcom w swoim szczecińskim okręgu.
Na chwilę przed wyborami samorządowymi czy na dwie chwile przed wyborami parlamentarnymi decyzja o zakupie fregat byłaby niczym strzał we własną stopę. Dlatego Błaszczak musiał znieść to upokorzenie ze strony Brudzińskiego.