Pierwszy rok po reformie w szkolnictwie za nami i już wiadomo, jak to wyszło. "Królikami doświadczalnymi" byli uczniowie klas VII, którzy po raz pierwszy od lat nie poszli do I klasy gimnazjum, lecz pozostali w podstawówce. Już od września napływało wiele skarg na to, co dzieje się w szkołach. Teraz powstał rzetelny raport naukowców o tym, jak wygląda życie w klasie VII.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
Uczniowie są przemęczeni i przeciążeni nauką. Program nauczania zaś skonstruowany jest tak, że nie sposób go zrealizować podczas lekcji, więc niemal drugie tyle zostaje do nauczenia w domu. Takie są głównej wnioski płynące z raportu Rzecznika Praw Dziecka, jaki Marek Michalak przesłał minister edukacji Annie Zalewskiej.
"Przeanalizowałam program nauki 7 klasy i opadły mi ręce, przeraziłam się i poczułam oszukana".
"W tygodniu do godziny 21-22 jest odrabianie lekcji, nauka i przygotowanie do kartkówek - jest ich sporo".
"Wielu dorosłych nie wyobraża sobie pracy przed 12 godzin dziennie, a 12-letnie dziecko jest do tego zmuszone".
fragmenty skarg rodziców uczniów klas VII przesłanych do Rzecznika Praw Dziecka
Marek Michalak w tej sprawie alarmował, ale na niewiele się to zdało. Zlecił więc grupie naukowców z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie opracowanie raportu w sprawie tego, co dzieje się w klasach VII szkół podstawowych w całym kraju.
Dokument "Sytuacja uczniów klasy VII zreformowanej szkoły podstawowej" powstał w oparciu o odpowiedzi 3328 uczniów z klas VII, 617 rodziców uczniów klas VII, 959 nauczycieli uczących w klasach VII oraz 76 dyrektorów szkół podstawowych ze wszystkich województw. Ich opinie potwierdzają to, o czym mówiono już przed rokiem – tysiące uczniów stały się królikami doświadczalnymi, na których testuje się niezbyt udany program nauczania.
"Najczęściej zgłaszanymi dyrektorom przez uczniów i rodziców problemami są: nadmiar nauki (odpowiednio 80 proc. i 78 proc.), prac domowych (41 proc. i 36 proc.), sprawdzianów (30 proc. i 24 proc.) i kartkówek (29 proc. i 15 proc.), a także problemy związane z przemocą rówieśniczą (17 proc. i 21 proc.)" – czytamy w raporcie.
Oczywiście, że rodzice i uczniowie mogą przesadzać. Dlatego istotna jest tu opinia nauczycieli. Ci zaś potwierdzają, że program jest taki, że się z nim po prostu gna. I nie ma szans zrealizować podczas lekcji.
"Niemal połowa nauczycieli (48 proc.) uważa treści nauczanych przez siebie przedmiotów za zbyt obszerne – zwłaszcza w przypadku języka polskiego (75 proc.), historii (75 proc.), geografii (64 proc.), matematyki (62 proc.) i języka angielskiego (59 proc.). Przyznają także, że nie są w stanie zrealizować całości treści programowych podczas zajęć – średnio na lekcjach realizują 60 proc. materiału, co wymusza na uczniach zdobywanie nowej wiedzy w domu."
Raport "Sytuacja uczniów klasy VII zreformowanej szkoły podstawowej"
Niemal połowa rodziców, którzy uczestniczyli w badaniu, przyznała, iż ich dzieci musiały zrezygnować z zajęć dodatkowych, rozwijających zainteresowania, bo zwyczajnie zabrakło na nie czasu. Z ankiety wynika, iż uczniowie klas VII w domu uczą się ok. 3 godzin dziennie w dni powszednie i 3,5 godziny w weekendy.
Marek Michalak raport ten przesyła Annie Zalewskiej i... pozostaje pytanie – co dalej?
Wiele wskazuje też na to, że i Anny Zalewskiej wkrótce nie będzie na obecnym stanowisku. Coraz częściej spekuluje się, że będzie ona kandydatką PiS do Parlamentu Europejskiego. Wśród jej następców wymienia się obecnego wiceministra Macieja Kopcia.