Senat powoli zaczyna przypominać biuro turystyczne, z tą różnicą, że na 100 senatorów tylko pięcioro nie lata po świecie na koszt podatnika. Rekordzistą jest Adam Bielan, którego podróże kosztowały dotąd ponad 128 tysięcy złotych.
Podróże kształcą i służą wymianie doświadczeń. Jak podsumowała "Gazeta Wyborcza", celuje w tym szczególnie wicemarszałek Adam Bielan. W 2016 roku wziął udział w 12 delegacjach, które kosztowały polskiego podatnika ponad 128 tysięcy złotych.
Senator - rekordzistka
Rekordzistą jeśli chodzi o liczbę wyjazdów jest jednak kto inny. Maria Koc z PiS wyjeżdżała w zeszłym roku służbowo za granicę aż 17 razy, czyli średnio raz na trzy tygodnie.
Koc jest też rekordzistką w innej kategorii, a mianowicie najdroższego wyjazdu. Senator PiS poleciała w zeszłym roku do Australii, ale na tym jej podróż się nie zakończyła. Koc wzięła też udział w obchodach 145. rocznicy polskiego osadnictwa w Nowej Zelandii.
Koronacja kopii ikony
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", senator Stanisław Karczewski poleciał do Budapesztu żeby wziąć udział w koronacji kopii ikony Matki Boskiej Częstochowskiej w Bazylice św. Stefana.
Senator Grzegorz Peczkis w Sumach na Ukrainie świętował 25 rocznicę odrodzenia miejscowej parafii. Trzeba jednak przyznać, że wyjazd Peczkisa nie obciążył budżetu państwa.
Opozycja też lata
Nie można powiedzieć, że w kosztownych wyjazdach celują jedynie senatorowie PiS. Na liście najdroższych wyjazdów zagranicznych drugie miejsce zajmuje senator Platformy Obywatelskiej Robert Dowhan. Jego podróż do Bangladeszu na 136. Zgromadzeniu Unii Międzyparlamentarnej oraz Stowarzyszenia Sekretarzy Generalnych Parlamentów kosztowała ponad 27 tysięcy złotych.
Tylko pięcioro senatorów lata za własne lub za pieniądze organizatorów. Reszta wyjazdów pokrywana jest przez Kancelarię Senatu. To dane za zeszły rok. Dwa lata temu oszczędnych senatorów było ośmioro, a dwa lata temu dziewięcioro.