
KWW Krystyny Danileckiej-Wojewódzkiej i Roberta Biedronia – pod taką nazwą zarejestrowano komitet wyborczy prezydenta Słupska i jego zastępczyni. Choć na razie nie wiadomo, które z nich wystartuje w wyborach.
Mówią o niej "Biedroń w spódnicy", "prawa ręka prezydenta Słupska". – Jeśli już to, lewa ręka, bo prezydent jest leworęczny – żartuje Krystyna Danilecka-Wojewódzka.
Za obecną wiceprezydent Słupska stoją lata doświadczenia. Zanim została zastępcą Biedronia, przez pięć kadencji była niezależną radną. Pracowała w urzędzie miasta, ale i w tym wojewódzkim. Wcześniej była polonistką (ma też doświadczenie księgowej), wicedyrektorką i dyrektorką w prestiżowym liceum.
– Pani Krystyna jest bardzo ciepłą i miłą osobą, bardzo dobrze się z nią pracuje – słyszę w słupskim magistracie. Do listy jej zalet kilka kolejnych dopisuje też Jadwiga Stec: – Jest bardzo aktywna, dynamiczna. Ma charyzmę. Jest zawsze uśmiechnięta i życzliwa.
– Trudno było mi się zgodzić z jego sposobem zarządzania miastem, z rożnymi decyzjami i z brakiem kultury. Odeszłam po słowach: "jak patrze na twój głupi uśmiech, to płakać mi się chce".
Pani Krystyna na radną kandydowała jako niezależna, ale wiadomo jak to jest z niezależnością. Żeby wejść na jakieś listy, to trzeba zostać przyjętym przez jakieś ugrupowanie polityczne przyjęty. Poglądy polityczne pani Krystyny są znane od wielu lat. Jest ona – delikatnie mówiąc – osobą lewicującą.
– Pewnie nie wszystko jej się udaje, jak to w życiu. Ale gdyby malarz wziął pędzel i namalował panią Krystynę i jej działalność, to ten obraz byłby – i tu zażartuję – koloru różowego – mówi z uśmiechem Jadwiga Stec. Radni ze Słupska podkreślają, że Danilecka nie ma łatwej roli i wszystko pozostaje na jej głowie. – To jest trudny urząd – zauważa Stec.
Ona wie, co się dzieje, ale nie zawsze może zrobić, to co się ludziom i przedsiębiorcom podoba.