Jak bardzo potrafią być namolni zatroskani rodzice dorosłych dzieci, które przebywają na wakacjach zagranicą, przekonali się urzędnicy polskiej ambasady w Chorwacji. Do tego stopnia, że wydali komunikat na Facebooku prosząc, żeby nie dzwonili do nich w błahych sprawach. Jakich? Będziecie mocno zdziwieni.
Od dawna jednym z ulubionych kierunków wakacyjnych Polaków jest Chorwacja. Wiadomo – nie za daleko, ciepłe morze, idealny klimat. No i fakt, że poza granicami kraju. Niektórym właśnie z tego powodu często puszczają hamulce i potem rodzą się z tego kłopoty takie jak: mandat za jazdę pod wpływem, czy za bójkę z barze, zgubione dokumenty itd.
Te wyczyny Polaków w Chorwacji są dla urzędników ambasady RP w Zagrzebiu codziennością. W komunikacie na Facebooku podzielili się swoimi przemyśleniami, ale nie na temat samych wybryków. Opisali zachowania rodziców osób, które przeskrobały coś w Chorwacji. Osób, które mają nie tylko po 20 lat, ale 30 i 50.
"Referat Konsularny Ambasady RP w Zagrzebiu nie będzie udzielał żadnych informacji rodzicom dorosłych (20, 30 lub 50-letnich) dzieci, które podczas wakacji w Chorwacji zgubiły dokumenty, otrzymały mandaty, są niezadowolone z kwater, jakości posiłków, wdały się w kłopoty pod wpływem alkoholu/środków odurzających etc." – czytamy na Facebooku ambasady.
Ale kąśliwa uwaga w kierunku rodziców to nie wszystko. Bo z takimi problemami dzwonią nie tylko oni, ale także przyjaciele poszkodowanych, sąsiedzi i inne osoby...
"Referat nie będzie też udzielał informacji dzwoniącym z Polski krewnym, przyjaciołom, sąsiadom i innym osobom trzecim, które często nie mają pełnej wiedzy na temat problemu będącego przedmiotem rozmowy" – dodali urzędnicy.