Blisko milion wyświetleń na YouTube ma film, na którym 16-letni Dominik razem z kolegą zalewają łazienkę. Pół biedy, jeśli robiliby to w swoim domu. Otóż nie - owy "prank" przeprowadzili w hotelu na wakacjach w Grecji. To nie pierwsza taka akcja, która rozgrzała internet do czerwoności. Udało nam się porozmawiać z ojcem nastoletniego celebryty. – Jestem dumny z syna – przyznał z pełną powagą.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Dwóch nastolatków zamknęło drzwi od łazienki, zatamowało je folią i odkręciło wodę. Zrobili sobie basen w hotelu, który cudem nie zakończył się mini-powodzią, a wszystko uwiecznili na nagraniu. Żart obejrzano już niemal milion razy. O dziwo, większość internautów dała "łapkę w górę", a hejt zaczął się dopiero po wrzuceniu filmiku do serwisu Wykop.pl.
Jaki kraj, taki "Jackass"
Dominik Łupicki zdobywa w ostatnich miesiącach popularność z niewiarygodną prędkością. Jest w czołówce polskich youtuberów obok m. in. Lorda Kruszwila czy Medusy. Jego kanał opiera się na robieniu niewybrednych "pranków", na które moda panuje od czasu programu "Jackass". W Polsce najsłynniejszym pranksterem jest/był Sylwester Wardęga (ten od psa-pająka) - obecnie przestał już tak żartować, więc jego miejsce zajęło młode pokolenie.
16-letni gwiazdor z internetu już wcześniej zasłynął strojeniem sobie żartów ze swojego dziadka. Ustawił ukryte kamery w pokoju, a w telewizorze zaprogramował alert... o nalocie pocisków nuklearnych z Korei Północnej. Staruszek wystraszony zaczął się pakować, by uciec do schronu, a wnuczek śmiał się do rozpuku.
Podobne pranki robili właśnie bohaterowie "Jackassów" (ofiarą był często Don Vito), kiedy jeszcze Dominika na świecie nie było. W programie MTV występowali kaskaderzy, większość scen była reżyserowana i dostawali za to grube pieniądze. Przed programem było ostrzeżenie, by nie powtarzać ich wyczynów, ale jak widać - nie poskutkowało.
Prank Dominika skrytykował youtuber prowadzący satyryczny kanał Awięc. Jego nagrania zniknęły z sieci w kuriozalnych okolicznościach - rzekomo naruszały prawo autorskie (umieścił w swoim filmie fragmenty nagrania 16-latka). Awięc przestraszył się, że jego kanał będzie zablokowany, więc wolał skasować krytyczne filmiki.
Pytacie pewnie w duchu: "Gdzie są rodzice? Czemu na to pozwalają?". Ano bacznie się się wszystkiemu przyglądają i kibicują. Ojciec Dominika to Remigiusz Łupicki - DJ, producent i założyciel największej niezależnej wytwórni w Polsce My Music. W komentarzu pod filmikiem z hotelu nie tylko nie zrugał syna, ale nawet sobie zażartował.
Tak się bawią dzieci bogatych rodziców
Nie chcę wyjść na starego piernika, bo sam wywijałem podobne numery w dzieciństwie, a "Jackass", "Dirty Sanchez" czy "Viva la Bam" były jednymi z moich ulubionych programów w TV. Zamiast zatem jedynie pouczać i się mądrzyć, skontaktowałem się z tatą Dominika. W szczerej rozmowie muzyk i biznesmen opowiedział mi o kulisach całej sprawy.
– Są tysiące takich filmów w internecie. Dominik dużo contentu wymyśla sam, ale inspiruje się też zagranicznymi youtuberami. Zgodzę się, że było to kontrowersyjne, ale to też pewna forma rozrywki. Kazałem Dominikowi mówić w nagraniach, by widzowie nie robili tego w domu – tłumaczy mi Remigiusz "Remo" Łupicki.
Dominik stał się popularny i teraz musi uważać na słowa, jak np. Kuba Wojewódzki, bo zaraz to wychwycą media lub... Wykop. – Do momentu wrzucenia filmiku na Wykop, jego filmy miały tylko pozytywne reakcje. Widzom Dominika podoba się taka rozrywka. Nie gniewam się na Wykop, ale to jego użytkownicy wywołali tę całą aferę. Zhejtowały go osoby, które i tak go lubić nie będą – tłumaczy Remo, ale przyznaje, że jest mu przykro, a Dominik jest smutny z tego powodu.
Ojciec wiedział o pranku w hotelu. – Przyszedł do mnie z pytaniem, czy może nagrać taki filmik. Sprawdziliśmy tę łazienkę, zauważyłem odpływ wody i tylko dlatego się zgodziłem. Jestem w kontakcie z hotelem i pokryję wszystkie koszty, o ile takowe będą. I dlatego pozwoliłem mu zrealizować ten filmik, nie mieliśmy zamiaru uciec od odpowiedzialności – mówi.
Szef wytwórni przyznał, że nie pierwszy raz płacił za naprawy spowodowane hobby syna. Jest to wkalkulowane w koszta, więc Dominik nie zarabia żadnych kokosów na YouTube, jak niektórzy sądzą (choć reklam nie brakuje). Co ciekawe, po akcji rodzina jeszcze przez tydzień była w tym samym hotelu, a jego właściciele.... zapraszają ich do powtórnej wizyty.
– Na jego kanale nie ma przemocy, brzydkich słów, Dominik nie jest patostreamerem. Czy daje dobry przykład dzieciom? Na pewno daje im fajną rozrywkę. YouTube pozwala każdemu założyć własną telewizję. Czy zmienimy content? Nie, niech dalej robi swoje, dopóki nie krzywdzi tym innych osób. A może kiedyś zostanie sławnym reżyserem? – zastanawia się ojciec.
Mój rozmówca wyznał, że nie ma problemów wychowawczych z nastolatkiem. Ten ma w szkole średnią 5.8. – Jestem dumny z syna – przyznał z pełną powagą, a Dominik już szykuje kolejny filmik.