W sądzie toczy się proces, który dotyczy składania fałszywych zeznań w sprawie śmierci Ewy Tylman. Rzekomy świadek składał sprzeczne zeznania – uważa Piotr Tylman, brat Ewy. Karolina K. raz miała twierdzić, że zeznania wymuszali na niej policjanci, a raz, że detektywi.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Piotr Tylman zeznał w środę w sądzie, że osobiście znał Radosława Białka, współpracownika Krzysztofa Rutkowskiego oraz Karolinę K., kobietę, która twierdzi, że widziała Ewę przed śmiercią. Do współpracownika Rutkowskiego nie miał zastrzeżeń, natomiast jego zdaniem K. przedstawiła sprzeczne informacje.
Kobieta najpierw miała oskarżać policjantów o wymuszenie na niej zeznań obciążających Rutkowskiego, w innej rozmowie natomiast winą obarczyła ludzi z agencji detektywistycznej.
– Karolina K. była bardzo zmieszana podczas naszych rozmów. Jakby nie wiedziała, jakie stanowisko ma zająć. Na pewno kłamała i nie mówiła prawdy. Może była zastraszona – zeznał Piotr Tylman.
Ewa Tylman zaginęła 23 listopada 2015 roku. Wracała z firmowej imprezy, ostatni raz była widziana w nocy z 22 na 23 listopada niedaleko ulicy Mostowej przed mostem Rocha w Poznaniu. Był z nią Adam Z.
W poszukiwania zaangażował się Krzysztof Rutkowski. Na policję zgłosiła się Karolina K., która powiedziała, że w dniu śmierci Ewy Tylman widziała na moście Rocha mężczyznę, który szarpał się z Ewą Tylman i wrzucił ją do Warty. Karolina K. usłyszała zarzut składania fałszywych zeznań, tak jak współpracownik Rutkowskiego Radosław Białek.