O niezwykłych wakacjach każdy marzy, lecz nie każdego na nie stać. Podpowiadamy kilka sposobów na to, by zafundować sobie wczasy za grosze lub nawet za darmo.
Żeby zapewnić sobie takie wakacje, trzeba być kreatywnym. Sposobów jest mnóstwo. Pierwszym, który nasuwa się na myśl jest autostop. To bezpłatna forma transportu, popularna od lat. Jednak podróżowanie w ten sposób nie jest tak proste, jakby się mogło wydawać. Autostopowicze przekonują, że najgorszy jest pierwszy raz. Gdy pokona się ten lęk, później jest już z górki. Podczas łapania "stopa" trzeba wybrać dobre miejsce – takie, w którym z daleka mogą zobaczyć nas kierowcy, np. kawałek za skrzyżowaniem, gdzie kierowcy nie jadą jeszcze zbyt szybko. Wiadomo też, że ciężko złapać okazję, podróżując w dużej grupie. Autostopowicze podpowiadają, że w oczach kierowców najbardziej wiarygodnie wygląda mężczyzna z kobietą. Muszą mieć też jakieś bagaże na widoku.
Gdy ktoś już nas zabierze, trzeba pamiętać o "autostopowym savoir-vivrze". Być uprzejmym, rozmawiać z kierowcą, chyba, że ten wyraźnie sobie tego nie życzy. Nie wolno zapominać o zasadzie "bezpieczeństwo przede wszystkim". Pieniądze należy pochować, nie trzymać wszystkich w portfelu, a plecaków nigdy nie wsadzać do bagażnika.
Couchsurfing
Innym popularnym sposobem na zaoszczędzenie pieniędzy jest tzw. couchsurfing. Oferujemy pomoc innym turystom, którzy przyjeżdżają do naszego miasta. Możemy ich przenocować, oprowadzić. Tego samego możemy oczekujemy od innych couchsurferów, jeśli wybieramy się na wakacje. Pomoc jest dobrowolna, to, skorzystanie z cudzej uprzejmości nie zmusza nas, by się komuś odwdzięczyć. Nocujemy zazwyczaj za darmo. Wystarczy zarejestrować się w witrynie internetowej, zajmującej się tego typu wymianami.
Nauka za wakacje
Inną formą darmowego spędzania wakacji może być ogłoszenie samych podróżujących, którzy szukają towarzystwa lub pomocy podczas wycieczki. Przykładowo właściciel jachtu, który żegluje turystycznie. Chce się podczas podróży nauczyć angielskiego. Oferuje wakacje na swoim jachcie gratis w zamian za pomoc w szlifowaniu języka.
Samochodem po Nowej Zelandii
Jest też cała masa sposobów na wakacje za darmo lub pół-darmo, ale trzeba iść na pewne kompromisy i trochę się natrudzić. Można np. wybrać się do Nowej Zelandii i podróżować samochodem po kraju na koszt właściciela. Firma, która zajmuje się wynajmem samochodów potrzebuje ludzi, którzy auta pozostawione przez najemców odwiozą na swoje miejsce, by mogły się przysłużyć kolejnym urlopowiczom. Jedyne co trzeba zrobić to zarejestrować się i wybrać samochód. Niewykluczone, że dostaniemy nawet fundusze na paliwo. Jedynym minusem takiej oferty jest to, że kierunek podróży, narzucony przez firmę wiedzie z południa na północ. Większość turystów woli odwrotny kierunek, gdyż Wyspa Północna jest lepiej rozwinięta gospodarczo, obfituje też w kulturowe wydarzenia. Wyspa Południowa natomiast jest skarbnicą pięknych krajobrazów. Oczywiście wciąż nierozwiązana pozostaje kwestia przelotu. W przypadku tak dalekiej podróży wyjścia nie ma, trzeba się wykosztować na samolot. Chyba, że trafimy na jakąś ciekawą ofertę na tani przelot.
Dzikie spa
Ciekawym sposobem na oszczędzenie sporej sumki jest uważne dobieranie turystycznych atrakcji. Zamiast płacić za baseny termalne we Włoszech, można z nich skorzystać za darmo. Często zdarza się, że w miejscowościach, gdzie są płatne spa, można zaleźć też te niezagospodarowane, krótko mówiąc – dzikie. Możemy natrafić też na sytuację, gdy właściciel hostelu przyjmie naszą pracę, zamiast pieniędzy.
Bezpłatne miasto
Wakacje w Rejkiawiku? Żaden problem. Wystarczy zajrzeć na stronę freecitytravel.com. Tam znajdziemy wszystkie dostępne w mieście atrakcje, za które nie trzeba płacić. Stronę prowadzi islandzka ekonomistka, która przez kryzys straciła pracę i wie co to znaczy, gdy w domu się "nie przelewa." Niemal każde duże miasto oferuje atrakcje, za które nie trzeba płacić. Dobrym sposobem na zminimalizowanie kosztów podróży jest noszenie za sobą własnego miejsca noclegowego. Można w kilka osób kupić lub wynająć samochód kempingowy, podróżować, potem podzielić się kosztami, auto ewentualnie sprzedać. Dobrym sposobem są też pola namiotowe lub uczciwe proszenie ludzi, by pozwolili nam rozbić namiot na swoim podwórku.
Na szparagi!
Żeby jeszcze bardziej zmniejszyć koszty, można połączyć wakacje z pracą. Jedziemy do Holandii, w miejsce, gdzie jest dużo sadów lub pól uprawnych. Zatrudniamy się do pracy, prosimy właściciela, by pozwolił nam gdzieś rozbić namiot i zbieramy np. szparagi. Po tygodniu za te pieniądze zwiedzamy przez tydzień np. Francję. Później znów zabieramy się za pracę, tym razem np. zbieranie winogron i sekwencja się powtarza. Dobrze wtedy pamiętać o kilku sprawach, wiążących się z umową między nami, a szefem. Nie powinno informować się go, że pracować będziemy tylko tydzień lub dwa, bo może nas nie przyjąć. Ważne, by upewnić się, że wypłatę dostawać będziemy na koniec dnia lub tygodnia.
Szałas bez latryny
Dla tych, którzy lubią spokój lekarstwem mogą być np. wakacje w klasztorze, które nie są drogie. Dla tych bardziej spragnionych dziczy też są oferty. Choćby propozycja brytyjskiego Mountain Bothies Association, które oferuje noclegi w szałasach i chatkach. Za ten prymitywny dach nad głową nie płaci się ani grosza. Ale trzeba sobie samemu załatwić wszystkie potrzebne sprzęty, w tym łopatę lub inny przyrząd do wykopania latryny, bowiem wyposażenie takiego domku jest bardzo "surowe". Jednak daje to możliwość życia w dziczy, odcięciu od świata. Znów pojawia się problem, jak tam dojechać. I po raz kolejny odpowiedzią są promocje lotnicze lub autostop.
Wymiana domów
Dla tych bardziej wygodnych dobrym sposobem może być wymiana domów, mieszkań. Nie trzeba ciągle podróżować, można cieszyć się nowym miejscem ze stałą bazą wypadową, oczywiście za darmo. Ofert takiej wymiany w kraju i za granicą jest mnóstwo.
Artysto, użyj swoich talentów
Branża turystyczna podjęła też problem "ubogiego artysty". Są specjalne placówki, które kwaterują ich za darmo lub półdarmo. Wystarczy udowodnić, że jest się artystą dając pokaz swoich umiejętności. Ci, którzy są wielkimi indywidualistami mogą spróbować spędzić wakacje jako "trubadur." Kamil Goldmann utrzymuje, że z grania w różnych miastach i zbierania pieniędzy "do kapelusza" da się nie tylko wyżyć podczas wakacji, ale i zarobić. Zatrudniony w Niemczech przy zbieraniu truskawek postanowił spróbować grać za pieniądze na mieście. Okazało się to na tyle rentowne, że jak sam opowiada, rzucił pracę i zaczął podróżować i zarabiać z gitarą w ręku. Przekonuje, że wcale nie trzeba jechać do wielkiej metropolii, by dużo zarobić. Lepiej udać się do mniejszego miasta, najlepiej słynącego z dużej liczby turystów odwiedzających kurort lub uzdrowisko. Młody gitarzysta przekonuje, że podczas trzech tygodni grania i podróżowania po Niemczech, zarobił przeszło 4,5 tysiąca złotych.
Zostań zarządcą tropikalnej wyspy
Wiele zależy od kreatywności i przebojowości danego człowieka. Żeby zapłacić mniej, trzeba się trochę naprodukować. Osoba, która lubi mieć wszystko zaplanowane z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem i twardo realizować punkt po punkcie harmonogram wycieczki będzie musiała wykosztować się i kupić wczasy w biurze podróży. Chyba, że znajdzie jakiś konkurs, oferujący wakacje za darmo. Trzy lata temu można było wygrać darmowe wakacje w Tajlandii. Jedyne, co zwycięzcy konkursu musieli zrobić to promować kraj, dzieląc się wrażeniami na portalach społecznościowych. Inicjatywa była inspirowana nietypową ofertą australijskich władz. Potrzebowali zarządcy wysp tropikalnych. Oferowali zwrot wszelkich kosztów, mieszkanie w willi z basenem oraz półroczną pensję, wartą 300 tysięcy złotych. Praca nie była zbyt wymagająca, trzeba było informować za pomocą internetu, co dzieje się na wyspach.