Księdzu Andrzejowi A. groziło do trzech lat więzienia. Skończyło się na karze 10 miesięcy ograniczenia wolności oraz 30 godz. prac społecznych każdego miesiąca. Duchowny zasądzonych prac jednak nie wykonuje, zaś kurator wystąpił do sądu z wnioskiem o zawieszenie postępowania wykonawczego. Powodem miałby być zły stan zdrowia księdza.
Dziennikarz zajmujący się tematyką społeczną, polityczną i kryminalną. Autor podcastów z serii "Morderstwo (nie)doskonałe". Wydawca strony głównej naTemat.pl.
To była głośna sprawa. Proboszcz Sanktuarium Marii Śnieżnej na Górze Iglicznej w czerwcu 2016 roku poraził paralizatorem turystę, który chciał wejść na teren świątyni z psem. Dodajmy - yorkiem. I co istotne, nie chodziło o wejście do kościoła, lecz na taras widokowy obok świątyni.
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł w lutym tego roku przed Sądem Rejonowym w Kłodzku. Wprawdzie duchowny w trakcie procesu dowodził, iż działał w obronie własnej, jednak nagrania z monitoringu były jednoznaczne – ksiądz bez żadnego ostrzeżenia zaatakował mężczyznę paralizatorem.
Wyrok jaki zapadł daleki był od maksymalnej możliwej kary: 10 miesięcy ograniczenia wolności, prace społeczne, 10 tys. zł nawiązki na rzecz pokrzywdzonego oraz 3 tys. zł kosztów sądowych. Ksiądz Andrzej A. z wyrokiem się nie pogodził. – Takie mamy sądy i takie wyroki – skomentował.
Złożył apelację, ale w wyższej instancji orzeczenie podtrzymano. Wyrok stał się więc prawomocny. Ale - jak wynika z informacji, jakie "Gazeta Wyborcza" uzyskała w Sądzie Okręgowym w Świdnicy - ks. Andrzej A. z wyroku się nie wywiązuje.
Od trzech miesięcy duchowny powinien przepracowywać 30 godz. miesięcznie na cele społeczne, ale nie przepracował ani jednej. Kurator, który miał wyznaczyć skazanemu miejsce wykonywania pracy, złożył wniosek o zawieszenie postępowania wykonawczego. Powodem miałby być zły stan zdrowia duchownego.
Jeśli biegły potwierdzi, że ksiądz nie może odpracować kary, sąd zwolni go z tego obowiązku. Wiadomo, że stan zdrowia nie przeszkadza duchownemu w wykonywaniu pracę kustosza w sanktuarium na Górze Iglicznej.
Na YouTube jest też film nagrany ukrytą kamerą, na którym turystka pyta księdza, jak można zdobyć pozwolenie na zrobienie paru zdjęć w sanktuarium. "Zwrócić się do księdza biskupa pisemnie. To podbije konserwator zabytków. Potem wpłacić odpowiednią ofiarę na sanktuarium i ze mną umówić się odnośnie czasu wykonania zdjęć" – usłyszała w odpowiedzi.