Jednego Patrykowi Jakiemu nie można odmówić – ma dużo pomysłów i potrafi je prezentować z rozmachem. Niestety, bardzo często pod kreatywnym płaszczykiem znajdujemy tylko merytoryczną bryndzę. Wsiadłem więc w poniedziałkowy poranek do samochodu i sprawdziłem, co teraz znajduje się tam, gdzie Jaki chce budować Warszawę przyszłości. I najkrócej rzecz biorąc: będzie ciężko stawiać szklane domy np. na składowiskach odpadów paleniskowych.
– Wszyscy na świecie będą chcieli tu przyjeżdżać – przekonywał Patryk Jaki w weekend, kiedy nieoczekiwanie przedstawił swoją wizję Warszawy przyszłości. W ramach projektu Jaki zakłada szeregi inwestycji na obszarach wzdłuż całej długości Wisły w Warszawie. Może się wydawać, że będzie ciasno, ale koniec końców to 725 hektarów. Niemal tyle, co Żoliborz.
Jaki chciałby, żeby jego nowa dzielnica pełna szklanych domów była znana na cały świat. Miałaby być ekologiczna, a na wizualizacjach poza nowoczesnym portem przedstawione są bliżej niejasne "autonomiczne budynki".
Uważni obserwatorzy mogli jednak zauważyć coś jeszcze: pod koniec filmiku, przez kilka sekund, na mapie widać zasięg terytorialny przyszłej dzielnicy. Nie mogłem zmarnować takiej okazji i w poniedziałkowy poranek udałem się na wycieczkę.
Ruszyłem z północy, gdzie na Żeraniu ma się wszystko rozpocząć. Dotarłem aż w okolice elektrociepłowni Siekierki na Augustówce. Tak jak na tej mapie:
1. Żerań
Zaczynam na dalekiej północy Warszawy, pomiędzy Trasą Toruńską a Mostem Północnym. Złośliwi mogliby powiedzieć, że to już nie stolica, i w zasadzie wiele nie pomyliliby się... W każdym razie jadę.
Zjeżdżam z Modlińskiej w stronę Wisły. Mijam kolejne hurtownie motoryzacyjne, sklepy z hydrauliką, magazyny (taka okolica) i w końcu… parkuję. Tam, gdzie próbuję dojechać, dojechać się chyba nie da. A przynajmniej ja nie mogę moim autkiem z dość niskim zawieszeniem.
Przedzieram się przez opuszczone przez Boga chaszcze. Trudno nie odnieść wrażenia, że nikogo tutaj nie było od dawna, żeby to miejsce w ogóle posprzątać. Ale ewidentnie lubią tu bywać bezdomni. Stare rozrzucone po polu meble oraz wszechobecne potłuczone szkło dość sugestywnie uświadamiają mi, że lepiej się tu po zmroku nie zapuszczać.
W końcu docieram... Gdzieś. Wisły jeszcze nie widać, można do niej przejść tylko przez bliżej nieokreślone pole. Równolegle do rzeki ciągnie się natomiast stara asfaltowa droga, na której nie jeździ nic. Ale to absolutnie nic. Ludzi też tam nie uświadczycie. Już mam się przeprawiać przez to pole, kiedy kątem oka dostrzegam odwrócone bokiem do jezdni znaki.
Szybko się dowiaduję, czemu tu ludzi nie ma. Pole, które obserwuję, to... składowisko odpadów paleniskowych. Wstęp wzbroniony, a ja nawet nie podejmuję polemiki z własnym zdrowym rozsądkiem. W tył zwrot do auta. Świetne miejsce na smart city, nie ma co.
2. Pelcowizna
Ruszam na południe. Modlińska zamienia się w Jagiellońską i tak docieram na Pelcowiznę. To miejsce, w którym Patryk Jaki względnie "zaszalał". Zgodnie z mapą z filmiku włączył tutaj do swojej 19. dzielnicy nie zapomniane przez świat nieużytki, ale prężnie funkcjonującą część stolicy. Ruch samochodowy jest tu gęsty, a miejsc pracy jest już teraz mnóstwo.
I nie, nie chodzi o zakłady FSO. Jest tu duży węzeł kolejowy Warszawa Praga, wiele sklepów i biurowców, Akademia Leona Koźmińskiego czy Instytut Transportu Samochodowego. Oraz… Hulakula, czyli najpopularniejsze chyba w Warszawie miejsce do gry w kręgle.
O tej porze jest tu dość pustawo. A kogo nie zapytam, to o planie Jakiego jeszcze właściwie nikt nie słyszał. Ale to dość świeża sprawa. – Chodzi o zbudowanie tutaj miasta przyszłości – tłumaczę spotkanemu chłopakowi. – Ale gdzie? – słyszę w odpowiedzi. – No dokładnie tutaj – odpowiadam. – Ale przecież tu nie ma miejsca. Cały czas coś się buduje, jest cała nowa galeria (w tym samym budynku, gdzie jest Hulakula – red.) – zwraca mi uwagę. Trochę nie wiem, co mu na to odpowiedzieć, bo ma rację. Kiwam głową i rozchodzimy się.
3. Port Praski
Już przy okazji składowiska odpadów miałem przeczucie, że sztabowcy Jakiego albo i on sam niekoniecznie przyłożyli się do "riserczu", kiedy formułowali swoją koncepcję 19. dzielnicy. Tutaj się tylko w tym zdaniu utwierdziłem.
Na mapie jako fragment dzielnicy został oznaczony również Port Praski. W zasadzie trudno zrozumieć, dlaczego został uwzględniony. Gdy tylko wysiadłem z samochodu, zaraz ogłuszył mnie hałas dźwigów, młotów i ogólnie rozumianej budowy. W Porcie Praskim trwa bowiem budowa bardzo dużego, nowoczesnego osiedla o nazwie... Port Praski.
Na razie jeszcze jest wiele nieużytków, ale teren jest już zajęty. Docelowo – i raczej kiedyś a nie zaraz – ma to wyglądać tak:
Szybko też zauważono, że cały ten teren należy do Zygmunta Solorza. To on jest inwestorem w Parku Praskim. Na ulgach, które zaproponował Patryk Jaki na terenie 19. dzielnicy, skorzystałby przede wszystkim jeden z najbogatszych Polaków.
4. Plaża nad Wisłą
Na tę niedorzeczność bardzo szybko zwrócili uwagę miejscy aktywiści. Bardzo duże połacie terenu, który jaki chce zagospodarować, są objęte programem Natura 2000. Warszawa leży bowiem w Dolinie Środkowej Wisły. To siedlisko wielu gatunków ptaków oraz innych zwierząt.
I rzeczywiście, jak tylko dojechałem na miejsce, bardzo szybko natrafiłem na taki znak, który mówi wszystko:
Na samej plaży spotkałem kilka osób, które postanowiły skorzystać z wrześniowej słonecznej pogody. – Nie wyobrażam sobie zmian w tym miejscu. To moje ulubione miejsce w Warszawie, podjeżdżam kilka przystanków tramwajem i jestem – mówi mi napotkana dziewczyna.
5. Port Czerniakowski
Ruszam dalej na południe. Z Czerniakowskiej skręcam w Zaruskiego i po chwili jestem w Porcie Czerniakowskim. Obiekt został w ostatnich latach gruntownie zmodernizowany, o czym Patryk Jaki raczej nie mówi, w końcu sam zaplanował budowę "nowoczesnego portu". Bazę już ma, ale przecież się do tego nie przyzna.
W każdym razie wysiadam z auta i od razu natrafiam na znajomy znak:
Mijam parę metrów i natrafiam na kolejny znak, który może popsuć Jakiemu szyki:
Ogółem wolnej przestrzeni na zabudowę jest tu bardzo mało. Kandydat PiS musiałby bardzo mocno zachęcać do inwestycji obecnych właścicieli terenu. Choć z drugiej strony znajduje się tutaj nowiutka siedziba Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Trudno oczekiwać, że ustąpi ona miejsca szklanym domom Jakiego.
W końcu docieram asfaltową dróżką do samej Wisły. Tylko utwierdzam się w przekonaniu, że choć na Google Maps wygląda to na duży teren, jest tu po prostu ciasno. Wciśnie się tylko nowy bulwar, ale akurat to jest inwestycja, z którą bez kłopotu radzą sobie obecne władze i nawet Patryk Jaki musi to przyznać.
6. Augustówka
Już sam dojazd tutaj to przygoda. Po drodze trzeba minąć bowiem i elektrociepłownię Siekierki, i... rodzinne ogródki działkowe. Takie tam atrakcje po drodze do smart city.
Na dodatek uważni pewnie dostrzegli już, że mniej więcej w tym miejscu Warszawy obszar dzielnicy bardzo zdecydowanie się zwęża, przynajmniej po zachodniej stronie Wisły.
Powód? Na pierwszy rzut oka tego nie widać, ale można go... poczuć. Z "dzielnicą Jakiego" graniczy tu bowiem oczyszczalnia ścieków "Południe".
Sama okolica jest oczywiście wymarła. Wymarła, gdyby nie wszechobecne ciężarówki. Jeżdżą tutaj co chwilę. Powód? W pobliżu poza elektrociepłownią i oczyszczalnią ścieków są m.in. firma produkująca masy betonowe, wytwórnia betonu towarowego i… jeszcze kilka innych przedsiębiorstw zajmujących się betonem. Nic tylko otworzyć okno w w jednym z wielu nowoczesnych biurowców, które nam obiecano.
Nawet oni wiedzą, że to się nie uda
Najsmutniejsze w tym wszystkim jednak jest to, że nawet Patryk Jaki doskonale wie, że to się nie uda. Nie zbuduje naraz kilku linii metra i tak samo ten plan pozostanie mrzonką.
Bombę zresztą zaczął rozładowywać na Twitterze Sebastian Kaleta. Jak zauważył, w pierwszej kolejności "smart city" ma powstać tam, gdzie istnieje już Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego.
W tym przypadku Kaleta wskazał Pas Nadwiślański na Żoliborzu. "Gdyby nie nasz plan zapewne powstałoby kolejne osiedle bez dostępu do usług publicznych. My proponujemy odważną wizję nowoczesnej dzielnicy wg koncepcji smart city" – dodał przy okazji.
Zupełnie ignorując fakt, że właśnie dzięki istnieniu MPZP do takiej sytuacji by nie doszło – takie patologie rodzą się właśnie tam, gdzie planu nie ma. Innymi słowy Patryk Jaki chce budować tylko tam, gdzie czarną robotę odwalili radni związani z PO, ale nie tylko. Zdecydowana większość "19. dzielnicy" planu natomiast nie ma. A to praca na lata, znacznie dłużej niż jedna kadencja prezydenta Warszawy.