Ledwie umilkły echa afery wokół produktów benedyktyńskich, a już nad mnichami zbierają się kolejne czarne chmury. Na sklepowych półkach pojawiły się "Produkty Klasztorne", które niewprawne oko może pomylić z wyrobami produkowanymi pod tynieckim szyldem.
Benedyktyni z Tyńca mają kolejne powody do zmartwień. Ledwie ucichły echa afery, jaka wokół wyrobów przez nich sygnowanych wybuchła w marcu, a już pod bokiem wyrosła im konkurencja. W delikatesach w całym kraju pojawił się "Produkt Klasztorny", który z łatwością można pomylić z wyrobami benedyktynów. Nowa marka odbierze im klientów?
Własne produkty i znak jakości
"Produkt Klasztorny – tajemnice skrywane od wieków" – tak reklamują swoją markę producenci. W asortymencie znajdują się między innymi: "Niebiańskie krówki", "Masło klasztorne", "Smalec opata" i "Strawa plebana". Jest także cała linia produktów ekologicznych: wędzone plastry serowe, kefir i "Mleko klasztorne". Wszystkie opakowania utrzymane są w brązach i opatrzone logo "Produkt Klasztorny". Produkty są kilka złotych droższe, niż konkurencyjne wyroby.
Choć ani na stronie internetowej, ani na produktach nie jest napisane wprost, że są produkowane przez mnichów, cała oprawa im towarzysząca zdecydowanie to sugeruje.
Na stronie internetowej marki, oprócz jej produktów, można zamówić także książkę "Głodny Mnich, czyli sekrety refektarza". Jak reklamuje sprzedawca, znajdziemy w niej "opowieść o setkach lat doświadczeń klasztornej kuchni", "niespotykane, kilkusetletnie ilustracje" i "proste przepisy na klasztorne dania". Umieszczone są na niej także odnośniki do Parafii św. Jakuba Apostoła w Więcławicach Starych i witryny prowadzonej przez siostry z Nowego Sącza.
Firma chwali się także, że stworzyła znak jakości "Rekomendowane przez Produkt Klasztorny", który "pozwala nam starannie dobierać produkty [...] oraz proponować wyłącznie unikatowe towary najwyższej jakości, o wykwintnym smaku i tradycyjnej recepturze".
Firma informuje także o tym, że udziałowcem i partnerem biznesowym "Produktów Klasztornych" jest Bractwo Świętego Jakuba w Więcławicach.
Świeckie bractwo
O współpracę z firmą produkującą wyroby rodem z klasztoru zapytaliśmy proboszcza parafii w Więcławicach Starych.
– To było przejściowe partnerstwo, które podpisaliśmy w ubiegłym roku. Teraz przejęło je Bractwo Świętego Jakuba w Więclawicach – mówi ks. Ryszard Honkisz. – Nie tyle pomagamy firmie, ile współpracujemy przy tworzeniu produktów i pomysłów. Bractwo udziela też rekomendacji produktom.
Proboszcz przyznaje, że ani bractwo, ani parafia, póki co na produktach nie zarabiają. Ale mają zamiar. Dodaje też, że mnisi nie robią "Produktów Klasztornych" własnoręcznie, choćby dlatego, że... Bractwo to świecka organizacja. Po szczegóły dotyczące produkcji, proboszcz Honkisz odsyła nas jednak do zarządu "Produktów Klasztornych". W sekretariacie słyszymy, że nikt nie może z nami porozmawiać.
Możemy się więc jedynie domyślać, że sprawa może wyglądać podobnie, jak w przypadku największego konkurenta "Produktów Klasztornych". Czy firma będzie jednak miała więcej szczęścia niż benedyktyńscy biznesmeni z Tyńca?