Czy w biznesie jest miejsce na chrześcijaństwo? A może po prostu mnisi z Tyńca, których biznes zakończył się skandalem źle zrozumieli to, co o prowadzeniu firmy mówi Kościół? - Jeśli ktoś zna Ewangelię, ma przewagę w biznesie - uważa ks. Jacek Stryczek.
Benedictum, firma powołana przez tynieckich mnichów, miała być biznesowym strzałem w dziesiątkę: prowadzona w oparciu o zaufanie do dostawców i sprawdzone receptury, dająca pracę potrzebującym, a do tego oparta na zasadach chrześcijańskiej etyki. Projekt okazał się niewypałem - szybko okazało się, że na łagodności mnichów korzystają nieuczciwi, a dziennikarze zarzucają im kłamstwo dotyczące marki (produkty miały powstawać w klasztorze, a w rzeczywistości na zlecenie robiły je zewnętrzne firmy). Zobacz, co na zarzuty odpowiadają Benedyktyni.
Czy w biznesie jest miejsce na chrześcijaństwo? A może po prostu mnisi z Tyńca, których biznes zakończył się skandalem źle zrozumieli to, co o prowadzeniu firmy mówi Kościół?
Problemy biznesmena
Czy pracownika można zatrudnić na umowę śmieciową? Czy można go zwolnić, jeśli nie sprawdza się w firmie? Na co chrześcijaninowi powinny wystarczyć zyski z firmy? Gdzie postawić granicę? Czy przedsiębiorca może podać swoich dłużników do biura windykacyjnego? Jak pogodzić ciągłość produkcji ze świętami? To tylko niektóre dylematy, przed którymi stają wierzący przedsiębiorcy. Zdaniem wielu z nich, pogodzenie biznesu i wiary to niemal niemożliwe wyzwanie.
Tymczasem, zdaniem księdza Jacka Stryczka, w biznesie chrześcijanie nie tylko mogą się z powodzeniem realizować, ale także mają po prostu łatwiej. - Ewangelia popycha do tego, żeby robić biznes, zachęca do osiągania wysokich wyników finansowych! - przekonuje. - Pojawia się w niej takie zdanie: "kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny". Pada ono właśnie w kontekście pieniędzy, w przypowieści o talentach, która opisuje zarządzanie przez pracowników złotem pana - ogromny biznes.
On sam zarządza Stowarzyszeniem Wiosna (organizujące m.in. akcję "Szlachetna Paczka"), zatrudnia na umowach 30 osób, z kilkudziesięcioma kolejnymi współpracuje. Na podstawie własnych doświadczeń mówi: - Jeśli ktoś zna Ewangelię, ma przewagę w biznesie. Daje ona know how zaufania, uczy, jak być ostrożnym i nie dać się oszukać. Biznes nie polega na tym, żeby być naiwnym. Jezus mówi: uważajcie na tych, którzy są jak wilki w owczej skórze.
Dylematy biznesmenów starają się rozwiązywać księża Sercani, którzy powołali pierwsze w Polsce duszpasterstwo ludzi biznesu. Podczas spotkań osoby, które prowadzą działalność gospodarczą, menedżerowie i dyrektorzy szukają wzorów moralnego menedżera i szukają odpowiedzi na pytania dotyczące etyki w biznesie. W tej chwili wokół duszpasterstwa zrzeszonych jest ok. 600 osób.
Podczas spotkań biznesmeni wymieniają się doświadczeniami. "Tygodnik Powszechny" opisał np. przykład firmy Complex Projekt, która chrześcijaństwo w biznesie rozumie jako podział zysków między inwestycje w firmę, pomoc biednym i rozwój. Firma istnieje od 16 lat i ma na koncie projekty z największych inwestycji w Polsce, w tym autostrady A1.
O tym, że etyka w biznesie jest warunkiem sukcesu, jest przekonany też Roman Kluska, założyciel i pierwszy właściciel firmy Optimus. Po tym, jak rozkręcił jeden z największych biznesów w Polsce, sprzedał w nim udziały za blisko 400 mln zł. Później zaangażował się w dystrybucję książek i filmów o tematyce religijnej oraz budowę Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Łagiewnikach.
W swoim wystąpieniu podczas pielgrzymki ludzi biznesu Kluska przyznał, że w czasie swojej prezesury stawiał przede wszystkim na ludzi, a nie procedury.
- Firma oparta na etyce jest bezkonkurencyjna w stosunku do firmy opartej na procedurach. Przede wszystkim kompetencje są scedowane w dół. A jak kompetencje są scedowane w dół, to jest ogromna elastyczność firmy, szybkość podejmowania decyzji, taniość struktury - mówił. - W takiej firmie nie ma korupcji wewnętrznej - przekonywał. Dodał, że dzięki takiemu zarządzaniu udało się np. ograniczyć liczbę kradzieży w zakładach. - Nie mieliśmy ich więcej niż pięć - powiedział do przedsiębiorców.
Bez rozróżnienia
Jak chrześcijanin powinien poradzić sobie, jeśli jego pracownicy jednak nie postępują uczciwie? - Nie rozróżniam przedsiębiorców na chrześcijan i nie. Przedsiębiorca powinien przestrzegać prawa. Nie chodzi o to, że chrześcijanin i katolik ma nagle jakieś dodatkowe ograniczenia. Zawsze trzeba być człowiekiem. W Polsce mówi się o etyce biznesu tam, gdzie powinno się mówić o prawie. Nie rozumiem nadbudowy religijnej - mówi ks. Jacek Stryczek.
Zdaniem księdza, chrześcijaństwo w takich przypadkach wyraża się stosunkiem do drugiego człowieka. - Można np. kogoś zwolnić przez sms, albo zwolnić go i wyjaśnić przyczyny. Ale jeszcze raz podkreślam: powinien o tym myśleć każdy człowiek biznesu, kalkulując, jakie są koszty głupiego potraktowania człowieka? Ilu osobom człowiek zwolniony przez sms powie, że jestem złym pracodawcą? - mówi.