Na konferencji prasowej PiS w Lublinie wystąpili minister inwestycji i rozwoju Jerzy Kwieciński oraz Beata Mazurek. Politycy prawicy próbowali przekonywać, że województwu grozi utrata 80 milionów euro z funduszy unijnych. Nie potrafili jednak tego udokumentować i jak niepyszni opuścili plac Teatralny w Lublinie. Pożegnały ich okrzyki "tchórze" i "kłamcy".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Zamieszanie zaczęło się od zmiany miejsca konferencji. Dziennikarzy zaproszono najpierw przed siedzibę odpowiedzialnego za podział środków unijnych urzędu marszałkowskiego. Jednak tuż przed konferencją przeniesiono ich na sąsiedni plac Teatralny. Jak tłumaczył poseł PiS Sylwester Tułajew, przed urzędem było za ciasno.
Jednak prawdziwym powodem przenosin mogła być planowana kontrmanifestacja, bo za dziennikarzami poszło ponad 100 urzędników urzędu marszałkowskiego. Ustawili się za plecami przemawiającego Kwiecińskiego.
Minister Kwieciński powiedział, że Lubelskiemu "grozi utrata 80 mln euro z funduszy unijnych". Od razu zaprzeczył tym słowom marszałek województwa lubelskiego Sławomir Sosnowski z PSL, z którym przyszła setka urzędników. – Nie grozi nam utrata ani jednego euro z Regionalnego Programu Operacyjnego – powiedział.
Wtedy w sukurs przyszła Kwiecińskiemu Mazurek, która zapowiedziała... złożenie na ręce marszałka pisma z prośbą o wyjaśnienie wątpliwości w sprawie środków unijnych. I choć marszałek był obok, to pisma żadnego mu nie wręczyła. – Widzicie państwo ten kabaret, który potwierdza, że urzędnicy zamiast pracować biorą udział w pikiecie zorganizowanej przez marszałków. Niech cała Polska zobaczy, na co idą pieniądze podatników – emocjonowała się.
"Tchórze" i "kłamcy"
Sosnowski zgłosił chęć odebrania pisma, o którym mówiła Mazurek. Wtedy jednak rzeczniczka PiS, minister i towarzyszący im posłowie partii opuścili Plac Teatralny. Żegnały ich okrzyki "tchórze" i "kłamcy" – informuje "Dziennik Wschodni".