Marcin El Testosteron Najman – ciężko w Polsce o drugiego człowieka, który tak bardzo kojarzyłby się ludziom z porażką. Przynajmniej tą na ringu. Częstochowianin chce jednak zmienić klatkę i ring na śląski sejmik wojewódzki, do którego startuje z listy stowarzyszenia Kukiz'15. W rozmowie z naTemat.pl zdradza swoje polityczne ambicje.
Bolą Pana te wszystkie docinki, które wypłynęły wraz z pojawieniem się Pana plakatu wyborczego? Agnieszka Gozdyra podała na Twitterze Pana zdjęcie z plakatu w połączeniu z filmikiem, na którym widać pyskówkę na konferencji przed walką. Niektórzy tak wyobrażają sobie debaty z Pańskim udziałem.
Możemy rozmawiać merytorycznie lub skupić się na uszczypliwościach, które z konkretami nie mają nic wspólnego. Liczą się czyny, nie słowa. Pomogłem wielu ludziom. Na pomoc chorym dzieciom przekazałem setki tysięcy złotych.
Porozmawiajmy lepiej o tym, co mogę zrobić, a nie o uszczypliwościach, które nie dają nic poza karmieniem trolla.
Ludziom kojarzy się Pan raczej ze sportem niż polityką. Skąd decyzja o starcie w wyborach samorządowych?
Od zawsze interesowałem się otaczającą mnie rzeczywistością, a polityka jest tą dziedziną, która, chcąc nie chcąc, ją kreuje.
No tak, ale na takie lokalne rzeczy można mieć wpływ z poziomu rady miasta. Pan jednak celuje wyżej i startuje w wyborach do sejmiku województwa śląskiego.
W sejmiku wojewódzkim odbywają się bardzo ważne rzeczy, takie jak podział środków na poszczególne regiony województwa. Trzeba zadbać o to, by były one rozdysponowane proporcjonalnie i uczciwie.
Czy to znaczy, że Częstochowa nie dostaje odpowiednich funduszy?
Nie mnie to oceniać, ponieważ do tej pory nie byłem przy pracach nad tego typu budżetem. Patrząc na to, jak przez ostatnie 15 lat rozwinęły się Katowice, naprawdę chylę czoła przed władzami stolicy województwa śląskiego.
Pamiętam jak wyglądały Katowice w 2001 roku, ponieważ trenowałem tam wtedy. Ten depresyjny, przytłaczający klimat robotniczego miasta dziś zastąpiła zieleń i ogrody. To piękna przemiana. Chciałbym, żeby Częstochowa również dokonała tak korzystnej zmiany.
Tak, również pamiętam te przerażające Katowice sprzed kilkunastu lat.
Nie wiem, czy pamięta Pan również, jak zakorkowane były Katowice przed laty. Takie rozwiązania, jak Drogowa Trasa Średnicowa, łącząca miasta aglomeracji śląskiej, wspaniale rozwiązały problem. Życzę sobie, by w całym województwie śląskim komunikacja drogowa wyglądała tak dobrze.
Tymczasem budowa obwodnicy Częstochowy ciągnie się już od jakiejś dekady.
No tak, budowa dróg wymaga czasu. Pamiętam jak denerwowałem się, kiedy przed Euro 2012 budowano ekspresówkę na trasie Warszawa – Piotrków Trybunalski. Bardzo często pokonywałem tę trasę i wściekałem się na remonty, przez które dojazd był bardzo uciążliwy. Wtedy mój wielki przyjaciel, nieżyjący już bokser Jerzy Kulej, poradził mi, żebym był cierpliwy, ponieważ to wszystko ma mi w końcu ułatwić życie.
Nie można też nadawać tym inwestycjom jakiegoś politycznego wymiaru, to wszystko jest przede wszystkim dla ludzi. Myślę jednak, że można byłoby to robić nieco sprawniej.
Mówi Pan o tym, by nie nadawać inwestycjom publicznym politycznego wymiaru. A jak jest z Panem? Należy Pan do jakiejś partii? W końcu startuje Pan z listy stowarzyszenia Kukiz’15.
Nie należę do żadnego ugrupowania. Startuję z listy stowarzyszenia Kukiz’15, ponieważ wartości prawicowe są mi bardzo bliskie. Dlatego uważam, że to dobre ugrupowanie dla mojego startu w wyborach samorządowych.
Wyznaje Pan wartości prawicowe, a czy nie przeszkadza Panu zatem, że prezydent Częstochowy - Krzysztof Matyjaszczyk, należy do SLD? Wydaje mi się, że szykuje mu się trzecia kadencja pod Jasną Górą.
Znam Krzysztofa Matyjaszczyka i muszę szczerze powiedzieć, że to niezły prezydent. Ideologicznie jestem jednak po przeciwległym biegunie do partii rządzącej w Częstochowie.
Z drugiej strony mamy posła Tomasza Jaskółę, który ma w sobie ogromne pokłady świeżej krwi i nowej energii. Nie chcę mówić w imieniu prezydenta Matyjaszczyka, ponieważ każdy sam wie najlepiej, ile ma w sobie siły i energii, uważam jednak że w końcu musi nadejść to słynne „zmęczenie materiału”.
Wpuszczenie świeżego powietrza i przeprowadzenie zmian na zasiedzianych stołkach to korzystny proces. Osobiści przyglądam się posłowi Jaskóle od kilku lat. Od wielu lat jest mocno zaangażowany w działalność społeczną. Kiedyś zdarzało mu się pytać przechodniów o ich wizję Częstochowy. Skąd o tym wiem? Byłem jednym z „ankietowanych” (śmiech).
Czyli Matyjaszczyk okej, ale 21 października Marcin Najman postawi krzyżyk przy nazwisku Tomasza Jaskóły?
O panu Tomaszu mogę wypowiadać się w samych superlatywach. Nie chcę jednak teraz wchodzić w typowo polityczną retorykę. Matyjaszczyk, mimo przepaści ideologicznej, jest dobrym prezydentem. Jednak tak, jak mówiłem, ogromna energia Tomasza Jaskóły dałaby Częstochowie bardzo wiele.
"W wyborach samorządowych od emblematów politycznych bardziej liczą się sami ludzie" – mówił nam ostatnio kandydat na radnego dzielnicy Wola - Wujek Samo Zło. Zgadza się Pan z tym zdaniem?
Dokładnie tak. Bardzo często wyborcy osobiście znają swoich kandydatów. Dzięki temu faktycznie głosuje się na konkretnego człowieka, nie na partię polityczną. Poza tym ja wolałbym uniknąć politykowania, mnie interesują sprawy społeczne.
Od 17 lat działam charytatywnie, chociażby przy okazji organizacji różnych imprez sportowych. W przeciągu tych lat udało mi się pomóc wielu osobom.
Uważam, że jestem potrzebny przy wzmacnianiu organizacji pozarządowych, tak samo jak w sferze podziału środków budżetu na poszczególne miasta czy regiony. Poza tym mam ogromne doświadczenie w sporcie i pracy z młodzieżą.
Tak mówi co drugi kandydat. Dlaczego akurat Panu miałbym ja czy wyborca uwierzyć?
Dlatego, że to nie są puste hasła. Uprawiamy sport poprzez młodzież i nie chodzi tu o zawodowstwo, które szczerze mówiąc wcale nie jest zdrowe. Sport uprawiany rekreacyjnie ma doskonały wpływ na społeczeństwo i choć wiele już poczyniono w kierunku rozwoju kultury fizycznej obywateli, budując orliki, ścieżki rowerowe, czy osiedlowe siłownie, to nadal za mało.
Warto rozwijać kulturę fizyczną Polaków, ponieważ to pozytywnie przekłada się na ich zdrowie. Dzięki temu automatycznie służba zdrowia ma mniej do roboty. Wiadomo, że proces uświadamiania ludzi o korzyściach płynących ze sportu będzie trwał, jednak to gra warta świeczki.