Pierwszy raz na igrzyskach polską flagę będzie niosła kobieta. Agnieszka Radwańska została wybrana chorążym polskiej drużyny olimpijskiej. Czy uważana za wielką nadzieję na złoto w Londynie Radwańska poradzi sobie z klątwą spoczywająca na polskich chorążych?
Pierwszy raz w historii polskiego sportu olimpijskiego narodową flagę podczas ceremonii otwarcia będzie niosła kobieta. Być może jesteśmy świadkiem precedensu, ale możliwe też, że to jedynie jednorazowy przypadek. Abstrahując od tego typu dywagacji trzeba stwierdzić, że nominacja dla Agnieszki Radwańskiej jest ze wszech miar słuszna. Jest to doskonała nagroda dla polskiej tenisistki za wspaniałą postawę w kilku ostatnich sezonach.
– Jest to nagroda za dobre wyniki, ale i popularność jej dyscypliny. Sukcesy różnych dyscyplin nie są ze sobą porównywalne. Nie zawsze jest tak, że dobre rezultaty przekładają się na popularność. Nominacja Radwańskiej to też wielki honor dla polskiego tenisa – mówi naTemat Andrzej Niemczyk, były trener reprezentacji polskich siatkarek.
Ale może nie powinniśmy cieszyć się z nominacji Radwańskiej? Spośród dwudziestu jeden polskich chorążych w historii igrzysk tylko sześciu zdołało wywalczyć medal w swojej dyscyplinie. A od 1968 roku był tylko jeden taki przypadek. Sportowcem tym był judoka Waldemar Legień, który stanął na najwyższym miejscu podium na Igrzyskach w Barcelonie, w 1992 roku.
Jednak jego zwycięstwo nie było dla nikogo wielkim zaskoczeniem. Legień był jednym z faworytów polskiej ekipy do zdobycia złotego medalu. Po pierwsze bronił złota zdobytego cztery lata wcześniej w Seulu, a po drugie jadąc na igrzyska, był aktualnym mistrzem świata w judo.
Pięciu sportowców przed i czterech po nim, dzierżąc miano chorążego nie zdołało wywalczyć żadnego medalu. A przecież każdy z nich był kandydatem w swojej dyscyplinie. Marek Twardowski w 2008 roku jechał do Pekinu jako aktualny mistrz świata w na 500 m i wicemistrz na 200 m i 1000 m w kajakarstwie. Cztery lata wcześniej w Atenach nadzieją na złoto w pływaniu był Bartosz Kizierowski, ówczesny mistrz Europy stylu dowolnego na 50 metrowym basenie. Nasz pływak w turnieju olimpijskim zawiódł, aby dwa lata później obronić tytuł mistrza starego kontynentu. Klątwa wiecznie żywa?
Także w Radwańskiej pokładana jest nadzieja polskich kibiców na olimpijski krążek. Przecież turniej tenisowy będzie rozgrywany na tych samych kortach, na których polska tenisistka osiągnęła w tym roku swój największy sukces. Jeśli dotarła do finału Wimbledonu, to dlaczego miałaby nie stanąć na podium podczas igrzysk?
– Ta dziewczyna bardzo długo pracowała na pozycję w tenisie, którą obecnie zajmuje. Trenowała i budowała swoją markę latami. Wygrała młodzieżowy Wimbledon, w tym roku dotarła do finału seniorskiego turnieju na Londyńskich. Ciekawy jestem, na co stać ją na igrzyskach – mówi Niemczyk.
Kobieta na czele polskiej drużyny olimpijskiej to poza sportowym również ważny aspekt społeczny. Wiele mówi się w naszym kraju o równouprawnieniu i o tym, że wciąż nie jest ono na takim poziomie jakby chcieli tego liczni jego promotorzy.
– Kobiety odnalazły się już we wszystkich obszarach życia społecznego. Dlaczego nie miałyby więc pojawić się w tej roli? Powierzenie Agnieszce roli chorążego to wspaniała wiadomość – mówi Niemczyk. – Kobiety zawsze cieszą się, gdy jedna z nas odnosi jakiś sukces. Pani Radwańskiej otrzymała tę nominację za dobre wyniki. Naturalne, że jestem zadowolona – mówi naTemat dr Magdalena Środa.
Nominacja dla Radwańskiej powinna ucieszyć wszystkich, których los kobiet w społeczeństwie leży głęboko na sercu. Spośród wszystkich krajów sąsiadujących z Polską tylko w niemieckiej i rosyjskiej drużynie olimpijskiej zobaczymy panią. Niemcy powierzyli ten honor hokeistce na trawie, Nataszy Keller, a Rosjanie tenisistce Marii Szarapowej. Flagę Czech, Słowaków, Ukraińców, Białorusinów oraz Litwinów nieść będzie mężczyzna.