11 maja 2017 roku doszło do spięcia między Cristiano Ronaldo a jego najbliższymi współpracownikami. Piłkarz chciał wiedzieć, jak to możliwe, że jego struktura podatkowa jest podważana przez hiszpańskiego fiskusa. Prawnik piłkarza Carlos Osorio przekonywał go, że sytuacja jest poważna. To ostatecznie doprowadziło do opuszczenia przez CR7 Realu – podaje hiszpański dziennik "El Mundo".
Podatek dochodowy Ronaldo w Hiszpanii kosztował go 43,5 proc. wpływów, zaś jego roczne zarobki uzyskane dzięki umowom sponsorskim to około 40-50 mln euro. Tymczasem na mocy nowego prawa każda osoba, która czerpie poza granicami Hiszpanii korzyści finansowe ze sprzedaży praw do wizerunku odprowadza w tymże kraju podatek dochodowy wyłącznie do kwoty stu tysięcy euro. Dlatego Portugalczyk już wcześniej rozważał nawet transfer do Mediolanu, ale nie pozwoliła mu na to ambicja sportowa.
Cristiano Ronaldo miał nadzieję, że 18,8 mln euro kary od fiskusa odbije sobie dzięki podwyżce w nowym kontrakcie. Real zaoferował pomoc prawniczą, ale nic ponadto. Nowa umowa wynosiła o wiele mniej niż oczekiwałby sportowiec. Dziennik informuje, że CR7 otrzymałby zarobki na poziomie 30 mln euro, lecz 5 mln byłoby wypłacane jako dodatki, np. za wygraną w Lidze Mistrzów. Cristiano Ronaldo zarabiał wówczas 21 mln euro rocznie.
To przelało czarę goryczy. Portugalczyk zdecydował, że odchodzi. Tak przeszedł do Juventusu Turyn. Ważne jest to, że Perez rzekomo w ostatnim momencie zgodził się na warunki piłkarza. Było jednak już za późno. – Dałem słowo człowiekowi, który mnie szanował, kiedy Real tego nie robił. Florentino przychodzi i daje teraz dwa razy więcej pieniędzy? To nie ma dla mnie już żadnego znaczenia. Odchodzę – zakomunikował CR7. Cristiano Ronaldo zarabia w nowym klubie 30 mln euro rocznie.
Przypomnijmy, że problemy z podatkami w Hiszpanii miał także Lionel Messi. Gwiazdor Barcelony został dotkliwie ukarany za oszustwa podatkowe, ale z pomocą przyszedł mu jego klub.