
Ciężko namówić mieszkańców na wypowiedzi pod nazwiskiem. Nawet ci, co mówią, że są ze Smarzowskiego dumni, proszą o anonimowość. Rozmowy odmawia proboszcz jedynej parafii, przez cały dzień nie udaje nam się też uzyskać reakcji nikogo w Urzędzie Miasta. W pobliskim Krośnie reżyser chodził do szkoły policealnej i właśnie tu zaczęła się jego przygoda z filmem. Aż się prosi, by jakoś go uhonorować. Ale – jak mówią mieszkańcy – "różnie" jest tu odbierany.
Właśnie tu Wojciech Smarzowski spędził całe dzieciństwo i młodość, tu chodził do szkoły podstawowej i liceum, grał w piłkę nożną w klubie sportowym Nafta.
Chcieliśmy zapytać, czy Jedlicze są z niego dumne. Czy Smarzowski jest chlubą miasta? Jedlicze chwalą się na swojej stronie 9 obywatelami honorowymi, wśród nich są trzy osoby duchowne m.in. Jan Paweł II, ks. prałat Franciszek Brzyski oraz ks. Stanisław Guzik, są też mieszkańcy miasta zasłużeni m.in. dla sportu i kultury. Jedna z mieszkanek wspomina nam jeszcze o zakonnicy, której ostatnio przyznano tytuł honorowy.
Wojciech Smarzowski musiał być mocno związany z rodzinnymi stronami, bo nazwy podkarpackich miejscowości pojawiają się niemal w każdym filmie. W "Drogówce" był transparent z napisem Jedlicze. W "Weselu" – kiełbasa z Sanoka. W "Klerze" pojawiły się Bajdy.
Studium istnieje do dziś (choć nie bez problemów). To ważna placówka oświatowa w tym regionie.
"Obejrzał tam "Obywatela Kane'a". "Tyłek trochę mnie bolał, ale wysiedziałem, choć niewiele z tego zrozumiałem" – wspominał. Potem prowadzący DKF Franciszek Tereszkiewicz puszczał wybrane fragmenty filmu jeszcze raz, tłumacząc znaczenie scen. Smarzowski zrozumiał, że kino może prowadzić z widzem grę". Czytaj więcej
W Studium do dziś zbierają wszystkie wycinki prasowe na swój temat, również o absolwentach, w tym także o Wojciechu Smarzowskim. Reżyser nie jest tu jednak uhonorowany w żaden szczególny sposób. – Z każdego jesteśmy dumni. Czy Wojtek, czy ktoś inny, jesteśmy dumni tak samo – podkreśla dyrektor.
