Ewakuacja szkoły na szczęście była niepotrzebna.
Ewakuacja szkoły na szczęście była niepotrzebna. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta

Z jednej strony chyba należy pogratulować służbom, bo zrobiły to, co powinny w razie zagrożenia życia. Z drugiej strony… Ktoś chyba mógł pomyśleć. 16-letni uczeń szkoły w Sosnowcu dla żartu poinformował służby o podłożeniu w niej bomby atomowej – podaje "Dziennik Zachodni". Cały budynek ewakuowano.

REKLAMA
Wszystko zaczęło się od niewinnego telefonu na telefon alarmowy. Zgłoszenie dotyczyło jednak… bomby atomowej. Miała być ona podłożona w jednej ze sosnowieckich szkół. Dyrekcja w obliczu – jakby nie patrzeć – zagrożenia zdecydowała się na ewakuację placówki. Budynek opuściło 255 osób.
Jednak już kilka minut po wpłynięciu zgłoszenia policjanci ustalili, że sprawcą fałszywego alarmu był 16-letni uczeń tej szkoły. Ten "żart" może go sporo kosztować – o dalszym losie chłopca zadecyduje sąd orzekający w sprawach nieletnich.
Zadecyduje między innymi o tym, czy rodzice 16-latka zostaną obciążeni kosztami akcji służb – budynek został bowiem drobiazgowo przeszukany pod kątem materiałów niebezpiecznych. Koszty takiej akcji to nawet kilkanaście tysięcy złotych.
Pozostaje tylko pytanie, co w razie faktycznego podłożenia bomby atomowej miała dać sama ewakuacja szkoły…
Fałszywe alarmy bombowe oczywiście zdarzają się co jakiś czas – tak było choćby w maju w warszawskim szpitalu na Szaserów. Dokładnie tam, gdzie był leczony Jarosław Kaczyński.