Duchowni, którzy zostali ojcami to w polskim Kościele powszechność. Sprawa wikariusza z Poznania, którego dziecko zmarło, bo ojciec nie wezwał pogotowia, przypomniała o problemie łamania celibatu. W "Newsweeku" możemy przeczytać historie księży, którzy po mszy są ojcami i partnerami.
Ksiądz Mariusz G. nie pomógł swojej partnerce przy porodzie i dziecko zmarło. Po kilku miesiącach do sprawy dotarł "Głos Wielkopolski" i nagłośnił wydarzenia z lutego 2011 roku. Oczy opinii publicznej ponownie zwróciły się na problem przestrzegania celibatu przez księży. Wielu wiernych zaczęło sobie przypominać księży ze swojego otoczenia, którzy podejrzanie często odwiedzają sąsiadki.
Renata Kim i Małgorzata Świętochowicz opisują przypadek proboszcza niewielkiej parafii, który krótko przed Wielkanocą został wydalony z placówki. "Zapytał wtedy tylko: dlaczego ja? Innych też powinniście wyrzucić na bruk. W odpowiedzi usłyszał, że na innych nie ma dowodów. Dziś A. uważa, że gdyby się wtedy swoich synów wyparł, zostawiliby go w spokoju. – Ale ja nie szedłem w zaparte. Myślę, że wyrzucenie mnie miało być sygnałem dla innych duchownych: jeśli macie dzieci, to się do nich nie przyznawajcie – mówi".
Teraz, po utracie pracy, były duchowny stara się ułożyć życie na nowo. Jednak po 26 latach w sutannie ma z tym spore problemy, bo bycie księdzem to właściwie jedyne co potrafi. Co prawda udało mu się wyprosić w kurii pomoc, ale to tylko tysiąc złotych. I to tylko przez pół roku. Postanowił więc założyć firmę handlującą rybami, ale zanim uruchomi biznes musi jakoś utrzymać rodzinę.
Kiedy A. dzwoni do kolegów księży z pytaniem, czy by mu nie pomogli w znalezieniu jakiegoś zajęcia, wiją się. Nie, nie mają dla niego roboty. No to może pożyczka? Choćby 500 złotych, odda, gdy stanie na nogi. – Jeden mówi, że by pożyczył, ale go okradli. Drugi, że da, jak się tylko spotkamy, a gdy mnie widzi, to ucieka – wzdycha.
Źródło: "Newsweek Polska"
Na razie więc były ksiądz zajmuje się dwójką dzieci. Przez kilka lat synowie mieszkali z matką w sąsiedztwie plebanii. By uchronić ich przed przykrościami ze strony mieszkańców wioski ojciec wybudował wysoki betonowy płot, posłał ich do szkoły kilkanaście kilometrów od domu, a na pierwszą komunię do sąsiedniej parafii. Jednak nie wszyscy duchowni tak dużo uwagi poświęcają swoim dzieciom.
Ksiądz Wieńczysław Ł., pulchny 50-latek w drucianych okularach, ma czteroletnią córkę. Z braku właściwej opieki dziewczynka trafiła niedawno do domu dziecka.
– Odwiedza ją ksiądz?
– Biskup powiedział: nie ma takiej potrzeby.
– Wyrzutów sumienia ksiądz nie ma?
– Może na początku miałem. Ale skoro wybrałem kapłaństwo, moja droga jest przy Kościele – mówi duchowny. – Jak mi się żyje? Dobrze, dziękuję. No, na początku miałem trochę przykrości.
Źródło: "Newsweek Polska"
Ksiądz ze zdziwieniem przyjmuje informację dziennikarek, że zdarzały się przypadki wydalenia duchownych, którzy mają dzieci. Przypomina, że wielu księży w jego diecezji ma dzieci. A jak zdiagnozował na swoim blogu ksiądz Wojciech Lemański, kościelni hierarchowie wolą nie zauważać takich spraw.
Cały artykuł o ojcach w sutannie w najnowszym "Newsweeku"