
Słoneczny warszawski poranek. Z Krakowskiego Przedmieścia skręcam w uliczkę Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza i po paru sekundach wkraczam do lśniącego nowością budynku. W czerwcu br., po pięcioletnim remoncie, wrócił do hotelowej gry jako Raffles Europejski Warsaw. Jednak nie dam się zwieść tym nowym "szatom". Chcę cofnąć się w czasie, aby poznać dawne sekrety tego miejsca, bez którego historia Polski byłaby znacznie uboższa. Przecież może być ono bohaterem naprawdę pasjonującej, pełnej zwrotów akcji opowieści, która zaczyna się 163 lata temu.
W kolejne stulecie hotel wchodzi jako miejsce, które wciąż słynie z przepychu i nieprzyzwoitych wręcz wygód. Lecz czas płynie i sycenie się tym, że np. to właśnie tutaj, w roku 1877, zainstalowano pierwsze w Polsce windy, już nie wystarcza. Na początku XX w. vis-à-vis Europejskiego staje wielki konkurent, czyli hotel Bristol. Wymusza to wielką modernizację, która będzie trwać aż do lat dwudziestych.
Pierwsze rany na "ciele" Europejskiego pojawają się już we wrześniu roku 1939, podczas pierwszych nalotów Luftwaffe. Budynek zostaje parokrotnie trafiony bombami zapalającymi i ocaleje wyłącznie dzięki zapobiegliwości ówczesnego dyrektora, Bolesława Kosińskiego. Nakazał wcześniej wypełnić wszystkie wanny hotelowe wodą, co ułatwia obsłudze gaszenie pożarów przy użyciu wiader.
Do Warszawy wraca Stefan Czetwertyński, czyli przebywający wcześniej w oflagu potomek twórcy Europejskiego. Przed wojną odebrał staranne wykształcenie hotelarskie w Lozannie i z miejsca zabiera się za odbudowę interesu rodzinnego.
To tylko rock'n'roll
Kwiecień 1967 r. Gdy nad Wisłę przylatuje zespół The Rolling Stones, zostaje ulokowany właśnie w Orbis-Europejskim. Pierwszy punkt programu? Wiadomo, impreza w hotelowym klubie "Kamieniołomy"!
Przez kolejne dekady orbisowski hotel starał się zapewniać gościom zachodnie standardy w szarych, komunistycznych realiach. Tych, które tak zszokowały niegdyś pana Ksawerego. W roku 1987 ten urodzony we Francji, a wychowany w Stanach Zjednoczonych 26-latek po raz pierwszy znalazł się po "czerwonej" stronie żelaznej kurtyny i odwiedził kraj swoich przodków.
Co najmocniej łączy dzisiejszy hotel z ideami, które towarzyszyły jego początkom? Nie, nie chodzi tu wyłącznie o luksus, bo to zbyt banalne. Znacznie bardziej intrygują mnie ścisłe związki ze światem sztuki.
