"Nagrody" za najgorsze filmy zyskują na prestiżu. Coraz częściej Złota Malina jest wyznacznikiem tego, że film jest kompletną klapą. O pochodzeniu nazwy i samego plebiscytu, filmach mających na swoim koncie najwięcej malin oraz ile, dosłownie, warta jest ta "statuetka". Opowiadamy wszystko o Golden Raspberries i oczywiście, o tegorocznych nominowanych. Wśród których Adam Sandler bije historyczny rekord.
Złote Maliny spędzają sen z powiek filmowcom już ponad 30 lat. Przyznaje je Fundacja Złotych Malin, obecnie składająca się z około 600 osób. Pierwszy raz "gala" odbyła się w 1981 roku i wówczas najgorszym filmem zostało "Can't stop the music". Od tamtej pory co roku karcono aktorów, reżyserów i scenarzystów za wypuszczanie na rynek bubli. Nie tylko niszowych, bo ofiarami Fundacji często padały kasowe hity: "Rambo: Pierwsza Krew II", "Showgirls" czy "Wild Wild West".
Skąd się wzięły Razzies?
Wymyślił je John Wilson, amerykański scenarzysta i publicysta. W Oskarową noc Wilson wydawał kolacje dla swoich znajomych. W 1981 roku postanowił, wraz z przyjaciółmi, dać "nagrody" za najgorszy film. "Ceremonia" odbywała się w jego salonie. Zrobił zaimprowizowane podium, jako mikrofonu użył miotły i ogłosił, że "Cant' stop the music" to najsłabsza produkcja minionego roku. Następnie napisał o tym w prasie, a kilka lokalnych gazet w LA podchwyciło temat.
Na pierwsze oficjalne przyznanie nagród przyszło około 30 osób. Każda kolejna edycja podwajała tę liczbę. A już na czwartej ceremonii obecne było CNN i kilka innych telewizji. Wilson szybko zauważył, że z Oskarami, pod względem oglądalności, nie wygra.
- Uświadomiliśmy sobie, że nie da się konkurować z nocą Oskarów, ale jeśli zrobimy to dzień przed, kiedy cała prasa ze świata jest w LA i szuka zajęcia, nasz pomysł może chwycić - opowiadał kiedyś twórca Malin w BBC News. I miał rację, bo jego gala przeniosła się z domowego salonu do teatru Barnsdall w Hollywood.
Jednak sam fakt, że podczas ceremonii Wilsona uciera się nosa hollywoodzkim bogaczom, nie wystarczył. Do popularności tego wydarzenia przyczyniła się też nazwa, która w niewytłumaczalny sposób kojarzy się z czymś tandetnym. Szczególnie po angielsku. Polskie Złote Maliny to dosłowne tłumaczenie angielskiego Golden Raspberries, ale Amerykanie skracają to do Razzies.
Samo wyrażenie pochodzi od idiomu "blowing a raspberry". W angielskim oznacza on prychnięcie i wystawienie języka, mające wyrazić pogardę i lekceważenie. Nie da się ukryć - Wilson z Malinami utrafił w sedno, podkreślając kiepską jakość nominowanych filmów.
Uroczystość na bogato, ale statuetka za 5$
Nawet figurka, którą otrzymują nominowani, jest na wskroś tandetna. Widoczna na zdjęciu malina na taśmie filmowej 8mm jest plastikowym bublem pomalowanym na złoty kolor. Wartość tej statuetki wynosi dokładnie 4,89 dolarów. Czyli około 16 złotych i 50 groszy.
Nic dziwnego więc, że środowisko filmowe - chociaż Maliny cieszą się coraz większą popularnością - rzadko zaszczyca galę swoją obecnością. Od 1980 roku tylko cztery osoby pokusiły się o osobisty odbiór nagrody. Tom Green za "Luźnego gościa" - wygrana w 5 kategoriach, Halle Berry w 2004 jako "Kobieta-kot" (cztery statuetki, w tym najgorsza rola) i Sandra Bullock w 2009. Aktorka i jej kolega z planu Bradley Cooper (m.in. "Kac Vegas") zostali wówczas okrzyknięci najgorszą parą w "Wszystko o Stevenie". Razzies nie zepsuły jednak humoru ani Berry, ani Bullock. Ta pierwsza otrzymała Malinę, trzymając w drugiej dłoni Oskara sprzed dwóch lat. Druga może uznać nagrodę Wilsona za szczęśliwe fatum, bo tuż po złotym owocu dostała złotego rycerza, czyli właśnie Oskara.
Pionierski gest artystycznego masochizmu wykonał zaś Paul Verhoeven w 1996 roku. Jego "Showgirls" do dzisiaj - ex aequo z "Bitwą o Ziemię" Rogera Christiana - pozostaje liderem wśród najgorszych filmów w historii.
Madonna i Stallone na "topie"…
Produkcje Verhoevena i Christiana mają na koncie po 7 nagród. Oba są porównywalnie słabe, mogą się pochwalić między innymi: najgorszym aktorem, najgorszym scenariuszem czy najgorszą aktorką. Zostały też uznane za "najgorsze w dekadzie". "Bitwa o Ziemię" wyprzedza "Showgirls" tylko o jeden tytuł mistrzowski, o który zresztą oba filmy walczyły w 2000 roku. Figurka za "Najgorszy dramat", przyznany z okazji jubileuszu 25-lecia gali, trafił ostatecznie do "Bitwy". Tym samym, Roger Christian ma w swoim dorobku, oficjalnie, najsłabszy film wszechczasów.
Kto z kolei wiedzie prym wśród odtwórców ról? Najwięcej Malin zebrali: Sylwester Stallone i… Madonna. Krytycy przyznali im, na przestrzeni lat, po osiem statuetek. Paris Hilton, która na niechlubnej liście zajmuje drugie miejsce, mocno odstaje od liderów z marną liczbą 5 Razzies.
… Ale ktoś może ich zastąpić
Szansę na pobicie tego rekordu ma Adam Sandler. Amerykański aktor, producent, muzyk i scenarzysta otrzymał właśnie 11 nominacji. Tym samym pokonał Eddiego Murphy'ego, który mógł do tej pory chwalić się pięcioma nominacjami przyznanymi za jednym zamachem. Sandler ma szansę na Malinę m.in. jako najgorszy aktor, aktorka, scenarzysta i ogólnie - za najgorszy film. Takiej (nie)sławy przysporzyło mu "Jack and Jill", w którym nominowany gra naraz głównego bohatera i jego siostrę bliźniaczkę. Oprócz tego, Fundacja skrytykowała dwa inne filmy Sandlera: "Żona na niby" (5 nominacji) i "Bucky Larson: Born to be a star" (6 nominacji). W Malinowym show Sandlera biorą udział także Al Pacino i Nicole Kidman, którzy mają szansę na złotą statuetkę za role drugoplanowe w "J&J" i "Żonie…".
W samych filmach nie było wielkich niespodzianek. Oprócz produkcji Adama Sandlera, za najgorsze twory kinematografii tego roku uznano ostatnią część sagi "Zmierzch", najnowsze "Transformersy" i "Sylwestra w Nowym Jorku". W tym ostatnim, według krytyków, zmarnowano ponad 20 aktorów z najwyższej półki (m.in. Michelle Pfeiffer, Robert De Niro, Hillary Swank, i Ashton Kutcher). Z kolei najsłabsze role zagrali Nicolas Cage, Taylor Lautner, Sarah Jessica Parker czy… Sarah Palin, "odtwarzająca" samą siebie. Wszystkie nominacje można zobaczyć tutaj.
Niestety, kto wygrał tandetną figurkę za 5 dolarów, dowiemy się dopiero w kwietniu. Czekamy więc na wieczór i Agnieszkę Holland. Dzisiaj bowiem, wbrew tradycji, zaprezentowano tylko kandydatów do Złotych Malin. W ramach większej kpiny z reżyserów i i ich pupili, same nagrody zostaną przyznane 1 kwietnia - w Prima Aprilis. I zastanawia nas tylko - czy "wygranym" będzie tego dnia do śmiechu?