Na celownik został wzięty wiceszef Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji Jarosław Zieliński. Na antenie TVP w ramach bloku wyborczego ukazał się spot, na którym ujawniono fragmenty rozmowy komendanta straży pożarnej z Białegostoku. Instruuje on podwładnego, by ten pisał pozytywnie na swoim portalu o Zielińskim. Padają groźby. Autorzy spotu twierdzą, że za wszystko odpowiedzialny jest minister.
Bezpartyjni Samorządowcy w swoim spocie przedstawiają historię strażaka z Sejn w województwie podlaskim, gdzie duże wpływy polityczne ma Jarosław Zieliński. Burmistrzem w Sejnach jest z kolei bezpartyjny samorządowiec Arkadiusz Nowalski.
"To postępowanie miało iść w takim kierunku, żeby ciebie uświadomić do tego,
żebyś złych rzeczy na Zielińskiego gdzieś tam nie pisał". […] "I dlatego też minister trochę był oburzony i tam jak gdyby wydał takie polecenie, nie wydał, żeby zapoznać się, zrobić z tym porządek itd. Kiedy się okazało, że jakiś porządek został zrobiony, to nie o taki porządek tak naprawdę chodziło" – słyszymy komendanta rozmawiającego ze strażakiem.
Poleciały groźby
Później robi się goręcej. "A jeśli nie przyjmiesz jak gdyby tej propozycji, to cię przetrzymają trzy miesiące, zrobią ci to k...a specjalnie, cofną ci... Znaczy wydadzą mi polecenie, ja będę musiał je wykonać (…) bo mnie się stawia w takim kierunku, jak nie, to my cię, k...a, z drugiej strony, że ukręcimy tobie, k...a, łeb" – słyszymy na taśmie.
To zupełnie inna afera taśmowa, niż ta, którą w ostatnim czasie ujawnił Onet. Niedawno opublikowano nagrania z udziałem Mateusza Morawieckiego. Słychać na nich, jak
ówczesny prezes BZ WBK cieszył się z groźnego wypadku Roberta Kubicy. – Nie chcę, k...a, pięć dych co roku płacić. Sp...alaj – komentował polityk potencjalny kontrakt Kubicy z bankiem. – Na szczęście złamał rękę, raz, drugi – ocenił szef rządu wypadek zawodowego kierowcy.