Legenda "Solidarności" Lech Wałęsa oddał głos w wyborach samorządowych ubrany w nietypowy strój. Były prezydent miał na sobie koszulkę ze słynnym już napisem "Konstytucja". Od razu pojawiły się kontrowersje i oskarżenia z prawej strony sceny politycznej o łamanie ciszy wyborczej.
Lech Wałęsa, swój głos oddał w komisji wyborczej ulokowanej w budynku na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego. Legenda "Solidarności” pojawiła się na głosowaniu w koszulce z napisem "Konstytucja". W t-shirt wpiął przypinkę z Matką Boską, którą można zobaczyć na prawie każdej jego marynarce.
Taki strój nie spodobał się prawicowym mediom, które uznały ten ubiór za opowiedzenie się po stronie opozycji i jednocześnie za złamanie ciszy wyborczej.
Portal braci Karnowskich pisze o tym, że Wałęsa "postanowił jasno zamanifestować swoje poglądy polityczne w lokalu wyborczym", a także, że "jak widać były prezydent koniecznie musiał dobitnie pokazać w lokalu wyborczym, na którą listę na pewno nie zagłosuje".
Zareagował także Rafał Ziemkiewicz, który stwierdził, że grzywna dla byłego prezydenta należy się "jak psu buda", co skomentował prof. Marcin Matczak, który ostrzegał, że takie głosy prawicy się pojawią.
"Przed takimi szaleństwami ostrzegałem, kiedy radziłem nie ubierać koszulki konstytucyjnej na wybory. Za moment Rafał Ziemkiewicz doniesie do prokuratury, że koszulka z napisem "Konstytucja” jest przestępstwem propagowania komunizmu, bo przecież konstytucja jest postkomunistyczna" – napisał Matczak.
Przypomnijmy, że szef Państwowej Komisji Wyborczej poinformował, iż koszulki i samo słowo "Konstytucja" nie podlega przepisom o ciszy wyborczej i jej nie narusza.