
Wizyta Mitta Romenya w Polsce przyciąga wielką uwagę, wielu wiąże nią niesłychane nadzieje. Czy słusznie? – On nie zajmuje żadnego państwowego stanowiska. Wciąż nie jest kandydatem swojej partii, ponieważ prawybory trwają. Nie reprezentuje stanowiska USA, a jedynie swoje prywatne zdanie – mówi naTemat Bartosz Węglarczyk. – Nie należy opierać żadnych przewidywań na tym, co on teraz mówi – komentuje Andrzej Jonas.
Żeby w ogóle tego wszystkiego dokonać, najpierw musiałby jednak mieć szanse na wygranie walki o prezydenturę z urzędującym przywódcą USA Barackiem Obamą. Wcześniej powinien też zdobyć nominację Partii Republikańskiej. Bo jak podkreśla w rozmowie z naTemat wieloletni korespondent z USA Bartosz Węglarczyk, całą Polskę elektryzuje przyjazd człowieka, który w zasadzie nawet nie jest oficjalnym kandydatem amerykańskich republikanów. – To jest dość nietypowa wizyta. On nie zajmuje żadnego państwowego stanowiska. Wciąż nie jest kandydatem swojej partii, ponieważ prawybory trwają. Nie reprezentuje stanowiska USA, a jedynie swoje prywatne zdanie – ocenia dziennikarz.
Pochodzi z niezwykle wpływowej, bardzo bogatej rodziny, dzięki której od samego początku miał ułożone życie. Długo przygotowywano go własnie do tego, by zajmował najwyższe stanowiska w biznesie i państwie.
Skoro nie ma ani władzy, ani nikogo oficjalnie nie reprezentuje, kim jest człowiek, z którym spotkają się dzisiaj wszyscy najważniejsi politycy w Polsce, z prezydentem Bronisławem Komorowskim i premierem Donaldem Tuskiem na czele? – Mitt Romney jest takim typowym produktem amerykańskiego systemu. To klasyczny członek establishmentu, do którego należy cała jego rodzina. Nie ma na przykład nic wspólnego ze środowiskiem aktywistów społecznych, z którego wywodzi się Barack Obama. On i jego rodzina od zawsze koncentrują się na robieniu pieniędzy. I Romney wykazał się w tym dużą skutecznością – opisuje go Andrzej Jonas, redaktor naczelny "The Warsaw Voice".
Romeny jako prezydent jest dziś tak naprawdę "białą kartą". I nie należy opierać żadnych przewidywań na tym, co on teraz mówi.


