Znany satyryk Janusz Rewiński w wywiadzie dla "Uważam Rze" ocenia, że wybory w naszym kraju mogą być fałszowane. Podaje argumenty, które co jakiś czas pojawiają się w prawicowej blogosferze. – W naszym kraju niemożliwe jest wpłynięcie czy zmienienie wyniku wyborów parlamentarnych czy prezydenckich – mówi naTemat profesor Marek Chmaj, konstytucjonalista i ekspert prawa wyborczego.
Janusz Rewiński stwierdził w wywiadzie dla "Uważam Rze", iż wybory w Polsce mogą być fałszowane. Jaka musiałaby być skala tych oszustw, by wpłynąć na wyniki w skali całego kraju.
Pan Rewiński jest satyrykiem i myślę, że tak należy odbierać jego słowa. W naszym kraju niemożliwe jest wpłynięcie czy zmienienie wyniku wyborów parlamentarnych czy prezydenckich. Można próbować wpłynąć na wybory samorządowe, gdzie okręgi wyborcze są niewielkie, a o wyniku wyborów przesądzają pojedyncze głosy.
Jak można w Polsce sfałszować wybory?
Te sposoby są właściwie znane od dawna. Pierwszy to kupowanie pustych kart wyborczych. Płacimy komuś, by nie wrzucał karty do urny, ale wyniósł ją na zewnątrz. Później płatnik zaznacza krzyżyk przy określonej partii i jedna osoba wrzuca kilka kart. Jednak jest to za mała skala, żeby wypaczyć wynik wyborów ogólnokrajowych.
Drugi stary sposób to unieważnienie głosów oddanych na jakąś partię przez dostawienie drugiego krzyżyka przez jednego z członków komisji. To jednak wymagałoby skorzystania z chwili nieuwagi członków komisji, a to raczej mało prawdopodobne. Ciężko byłoby też namówić do fałszerstwa całą komisję. Tym bardziej, że każda partia może wyznaczyć mężów zaufania, którzy czuwają nad głosowanie.
W opinii niektórych wysoki stały odsetek nieważnych głosów w wyborach do sejmików wojewódzkich to właśnie dowód na fałszowanie wyborów.
Mamy kilka różnych systemów i sposobów głosowania. W wyborach samorządowych dostaje się kilka kart do głosowania. To może być mylące dla wyborców i dlatego na którejś z nich mogą postawić za dużo krzyżyków. Dziwne byłoby, gdyby w jednym okręgu nagle jednego roku 20 procent głosów okazało się nieważnych.
Czyli te 12 procent nieważnych głosów w 2010 i w 2006 roku to raczej dowód na naturalność tego zjawiska, a nie potwierdzenie fałszerstwa.
Dokładnie, bo pewien procent ludzi po prostu się myli. Dziwne byłoby, gdyby ta liczba mocno się zmieniała z roku na rok.
Czy nasz system wyborczy jest bardzo podatny na manipulacje?
Absolutnie nie. Jest bezpieczny, bo władza polityczna nie ma wpływu na komisje wyborcze. Poza tym służby państwowe, w tym policja, nie mają absolutnie żadnego dostępu do kart do głosowania. W każdej komisji uczciwości pilnują mężowie zaufania wyznaczani przez poszczególne partie polityczne. Dodając do tego w miarę wysoki poziom kultury politycznej w naszym kraju trzeba ocenić, że mamy bardzo mało podatny na fałszerstwa system.
(....) łatwość, z jaką można wpłynąć na wynik wyborów, jak zachachmęcić, zmanipulować, przeraża. Jeślli można unieważnić głos poprzez dostawienie jednego krzyżyka, to jest to zaproszenie do fałszerstwa. (…)
Sądzi pan, że wybory mogą być w Polsce fałszowane?
To moje osobiste przekonanie. Ale jak słyszę w rozmowach, nie tylko moje. (…)